Debiutująca w mistrzostwach świata reprezentacja Togo przegrała we Frankfurcie z drużyną Korei Południowej 1:2 (1:0).
Była to pierwsza wygrana Koreańczyków w finałach mistrzostw świata rozgrywanych poza granicami tego azjatyckiego kraju.
Wynik nie jest zaskoczeniem, bowiem w ostatnich dniach w afrykańskiej ekipie numerem jeden były walka o pieniądze i wzajemne oskarżenia, a nie przygotowania do turnieju. We wtorkowym spotkaniu Togo poprowadził niemiecki trener Otto Pfister. W miniony piątek rozstał się z drużyną, ale na prośbę piłkarzy wrócił.
Niespodzianka do przerwy
Pierwsza połowa meczu miała dość zaskakujący przebieg. Faworyzowani Koreańczycy zagrali poniżej oczekiwań, z kolei Togo - najniżej notowany w rankingu FIFA uczestnik niemieckiego mundialu - zagrało bez kompleksów i wraz z upływem czasu atakowało coraz odważniej.
Niespodziewanie po pierwszej połowie prowadziło Togo. W 31. minucie gry bramkę zdobył Abdel Mohamed Kader. Wykorzystał błąd obrońców rywali i w sytuacji sam na sam, z 14 metrów, pokonał Lee Woon-jae. Jedenaście minut później uderzenie z rzutu wolnego Yao Junior Senaya w akrobatyczny sposób obronił koreański bramkarz. Gdyby w tej sytuacji padł gol, sensacja stałaby się faktem.
<!** reklama left>Po przerwie Koreańczycy, czwarta drużyna poprzednich MŚ, zagrała jeszcze bardziej ofensywnie. Za obrońcę Kim Jin-kyu wszedł trzeci napastnik - Ahn Jung-hwan. To było świetne posunięcie holenderskiego trenera Dicka Advocaata, bowiem właśnie zawodnik niemieckiego Duisburga zapewnił swej ekipie zwycięstwo.
Do wyrównania doprowadził jednak Lee Chun-soo. Chwilę wcześniej za faul drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył kapitan Togo, Jean-Paul Abalo. Z rzutu wolnego do siatki trafił Lee.
Nie wykorzystali przewagi
Wydawało się wówczas, że kolejne gole dla Azjatów są kwestią czasu. Tymczasem, po błędach defensorów, groźnie atakowali też reprezentanci Togo. Druga bramka dla Korei Płd. padła osiemnaście minut przed końcowym gwizdkiem. Ahn popisał się pięknym strzałem z dystansu.