Hałas i tumany kurzu, powodowane przez śmigłowce ratownictwa medycznego przy szpitalu miejskim, nie dają spokoju jego sąsiadom.
<!** Image 2 align=none alt="Image 178351" sub="Lądowisko dla śmigłowców lotniczego pogotowia Fot. Tadeusz Pawłowski">
Lądowisko śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego znajduje się około 150 metrów od szpitala miejskiego, ale zaledwie kilka metrów od granic działek przy ulicy Klinicznej. Mieszkańcy twierdzą, że helikoptery lądując wznoszą tumany piasku.
- Obiecywano nam drogę dojazdową i ekrany i tylko dlatego zgodziliśmy się na to lądowisko. Minęło już kilka lat i nikt nic nie robi w naszej sprawie - skarżą się mieszkańcy, którzy próbowali swoim problemem zainteresować władze szpitala miejskiego i ratusz.
<!** reklama>
Jak dowiedzieliśmy się w szpitalu miejskim, lądowisko jest wykorzystywane incydentalnie, stąd jego uciążliwość dla mieszkańców jest wątpliwa.
- Ostatnio helikopter lądował tutaj w ubiegłym tygodniu, więc pewnie dlatego temat powrócił. Nie mamy oddziału ratunkowego, dlatego lądowisko nie jest stałym elementem naszej infrastruktury. Ma status lądowiska przyszpitalnego, a nie szpitalnego. Nie znajduje się też na naszym terenie, tylko na gruncie gminnym. Jego takie czy inne zabezpieczenie nie należy zatem do naszych obowiązków. Poza tym, śmigłowce medyczne ratują ludzkie życie. Gdyby któremuś z mieszkańców zdarzyło się skorzystać z ich pomocy, pewnie nie miałby nic przeciwko ich lądowaniom w tym miejscu - mówi Włodzimierz Bobrowski, kierownik działu eksploatacji Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy.
- Przy szpitalu Jurasza śmigłowce lądują kilka razy dziennie, ale mieszkańcy pobliskich bloków się nie skarżą. Przy szpitalu miejskim lądowaliśmy cztery razy w ciągu ostatniego roku. Razem daje to więc około 10 minut uciążliwości, więc naprawdę nie widzę problemu - uważa Justyna Sochacka, rzecznik prasowa Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Gdy otrzymamy odpowiedź ratusza, wrócimy do tematu.