https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Harry się skończył

Mariusz Załuski

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >To chyba rzeczywiście był dobry moment. Dobry, żeby skończyć. W końcu co można było z niego wycisnąć, to wyciśnięto. Do cna. I to w takim stylu, że szczerze chce się krzyknąć: czapy z głów! Do tego pozycję we wszechświatowej kulturze masowej chłopina zdobył sobie taką, że teraz mógłby już tylko zjechać w dół... Pytanie więc, czy ostatnia część przygód pana czarodzieja z najlepszym PR na świecie, czyli „Harry Potter i Insygnia Śmierci cz. 2”, to rzeczywiście efektowne zamknięcie jego dekady w dziejach kultury pop? No cóż, choć trudno filmowi wiele zarzucić, bo widowiskowy jest jak zwykle, albo jeszcze bardziej, to poczułem delikatną ulgę, że ta historia wreszcie się kończy.

<!** reklama>Nie czarujmy się bowiem, samo założenie, że bohaterowie dorastać będą wraz z widzami, było przecież dosyć ryzykowne, jeśli nie karkołomne. Bo w końcu trzeba było bajkę czystej wody jakoś przekuć w moralitet, strawny dla nastolatków. I do tego jeszcze moralitet uczepiony wciąż tej bajkowatości... Filmy o Harrym ewoluowały więc od kina familijnego, przez opowieść przygodową po political fiction i dramat obyczajowy. Przyznać trzeba uczciwie, że w sumie ewoluowały dość zgrabnie. Tyle że dalsze rozciąganie tego pop- -fenomenu było już rzeczywiście niewykonalne.

W każdym razie, jeśli chodzi o przekaz, to finałowa część jakoś specjalnie nas nie zaskakuje. To zresztą przekaz, który nie drażni już nikogo, bo chyba w końcu nawet najzagorzalsi Potterożercy zauważyli, że ta historia to nie wykład new age dla dziatwy, ale baśń z bardzo budującymi morałami. Dostajemy więc lekcję o różnych odmianach miłości, poświęceniu w jej imię, lojalności i potrzebie życiowej asertywności. O odwadze bycia samodzielnie myślącym również wtedy, kiedy dookoła wszyscy krzyczą inaczej. O odpowiedzialności za innych i, niestety, kosztach tej odpowiedzialności, których z reguły nie przewidujemy. O władzy i autorytetach, do których trzeba zawsze podchodzić ostrożnie. I lekko nieufnie. Wreszcie o tym, jak perfidnie potrafi nas kusić zło.

Ostatnia część ostatniej części, czyli drugi odcinek „Insygniów Śmierci” zaczyna się zaś dokładnie tam, gdzie skończyła się „jedynka”. Harry z towarzystwem dalej poluje więc na kawałki duszy głównego zbira, ale, niestety, świat zła rośnie w siłę. W końcu dochodzi do decydującego starcia - obrony Hogwartu przez gromadkę ostatnich niepokornych. Oglądamy dramat wojenny przetykany nastoletnimi romansami, a na koniec wyjaśnia się wszystko. Czyli kto szczuł i co było grane.

Cóż, po dekadzie panowania Harry’ego przed nami masa pytań. Chociażby o to, czy Daniel Radcliffe na wieki wieków pozostanie już niewolnikiem swojej roli, albo o to, co teraz z całym przemysłem gadżetowym powstałym wokół Harry’ego. Mnie najbardziej interesuje to, kto teraz zajmie stołek po czarodzieju w śmiesznych okularkach. Bo przecież kultura pop nie znosi próżni.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski