Wkrótce okazać się może, że do uprzykrzających nam urlopy komarów i meszek dojdzie trzecia plaga - azjatycka biedronka.
<!** Image 2 align=right alt="Image 85890" sub="Harmonia axyridis trafiła do nas przez Europę Zachodnią z Azji Fot. Wikipedia">Obecność Harmonii axyridis, bo taką nazwę nosi nieproszony gość, zanotowano już w naszym kraju, co oznacza, że wkrótce będzie jej tu więcej.
- Trudno ją rozpoznać, jest podobna do naszych biedronek, więc możemy nie zdawać sobie sprawy z jej sąsiedztwa. A to agresywna bestia - uważa profesor Józef Banaszak, entomolog z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. - Rozmawialiśmy o tej biedronce na ostatniej konferencji, ale nie ma co panikować – zapewnia profesor.
Niebezpieczeństwo pojawienia się Harmonii w kraju polega na tym, że może wypierać lokalne gatunki, ograniczając ich różnorodność. Może zaszkodzić także w sadach i na plantacjach winorośli, jesienią bowiem lubi wgryzać się w owoce. - Notujemy jej występowanie od 2006 roku, ale znajdujemy tylko pojedyncze osobniki. Nasze warunki klimatyczne są jednak podobne do miejsca ich występowania, więc można spodziewać się, że także u nas dobrze się zaaklimatyzuje - uważa profesor.
<!** reklama>Biedronka, która przez Europę Zachodnią, trafiła do nas z Azji jest niezwykle inwazyjna, rozprzestrzenia się, nie znajdując naturalnych wrogów. - Z doniesień wiemy, że powoduje alergie u osób, które ugryzie - mówi profesor. - Może to nastąpić zwłaszcza jesienią, gdy biedronka przedostaje się do mieszkań, szukając miejsca do przezimowania.
O szkodnikach wie wszystko prezes kujawskiego koła Polskiego Stowarzyszenia DDD Zygmunt Jaszke. - Zbieramy informację o tym owadzie - zapewnia.
Przyznaje jednak, że pojawienie się intruza zwykle oznacza kłopoty. - Tak było ze szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem, który kilka lat temu zaatakował nasze drzewa. Na szczęście, udało nam się przed nim obronić - mówi Zygmunt Jaszke.
- Rośliny też wypracowały większą odporność na szkodnika - uważa Marek Pruś, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Inowrocławiu. - Przed przemieszczaniem się rozmaitych organizmów nie obronimy się jednak, bo granice właściwie przestały istnieć. Mamy globalną wioskę i taki „pasażer na gapę” może w ukryciu przebyć wiele setek kilometrów, znaleźć jakąś niszę w środowisku i dobrze czuć się w nowym miejscu.