Przełomowym momentem w karierze był film „Szpieg w masce” (1933 r.), po którym stała się pierwszą damą polskiej piosenki i kabaretu.
Ordonka jedyna w swoim rodzaju
Po raz pierwszy „Ordonka” przyjechała do naszego miasta 15 czerwca 1929 roku. Już wówczas była na topie, na ustach całej Polski. Bydgoski występ miał być, jak zapowiadała prasa „ostatnim w kraju przed wyjazdem zagranicę z powodu zaangażowania jej przez najświetniejsze teatry europejskie”.
Zachwytom w trakcie zapowiedzi występu w Teatrze Miejskim nie było końca. „Piękny i bogaty repertuar tej jedynej w swoim rodzaju artystki wywoła niewątpliwie szczery zachwyt i da widzom nieprzeciętne wrażenia artystyczne - pisała „Gazeta Bydgoska”. - Bo Ordonówna w swoich śpiewo-recytacjach, to tragiczka par excellence. Ekspresja słowa, gest, mimiki, głosu, tańca skupione w stopniu najwyższym tworzą w jej interpretacji małe arcydzieła. Ordonówna wypowiada z artyzmem stany uczuciowe najgłębsze, a więc miłość i zazdrość, rozpacz i mściwość, nędzę, radość życia i śmierć”.
Nic dziwnego, że widownia wypełniona była do ostatniego miejsca. I, jeśli wierzyć prasie, nikt, kto przyszedł, nie żałował. „Dawno wyczerpany był program, program bogaty, a publiczność szaleje, zmusza do dalszych występów. Aż w końcu ze wzruszeniem oznajmić musiała pieśniarka, dziękując za owacje i entuzjazm - relacjonowała „Gazeta” - że choćby nawet chciała, więcej śpiewać nie może... Trudno, trzeba było pogodzić się z tem oświadczeniem”.
Drugi raz „Ordonka” do Bydgoszczy przyjechała 28 marca 1933 roku z recitalem, z którym odbywała triumfalne, cieszące się niesłychaną popularnością tournee po Polsce zaraz po premierze filmu „Szpieg w masce”.
Wystąp miał miejsce - a jakże - po raz drugi w największej podówczas bydgoskiej sali estradowej, na scenie Teatru Miejskiego. Artystka spóźniła się kilkanaście minut, taki miała zwyczaj. A zaczęła... od swojego największego szlagieru, wówczas nowości „Miłość ci wszystko wybaczy”.
„Nazwisko prawdziwej artystki zrobiło swoje, sala pełna, publiczność zniecierpliwiona, że jej każą jeszcze czekać. Radaby już widzieć i słyszeć - aby potem domagać się powtarzań i bisów - choćby do północy!” - napisał recenzent na łamach „Gazety Bydgoskiej”.
Namiętna Hiszpanka
„Program urozmaicony, dający możność poznania wielostronnego talentu Ordonki, tej świetnej recytatorki, subtelnej pieśniarki, kapitalnej aktorki, co umie ze stuprocentową doskonałością uzewnętrznić każde uczucie, oddać każde drgnienie serca - zachwycał się reporter „Gazety”. - To dama, to znowu apaszka, warszawski andrus w spódnicy; to komik śmiejący się dla samego tylko śmiechu - to znów tragiczna postać bóstwa śmierci w „Marszu żałobnym Żwirki i Wigury” Kazimiery Iłłakowiczówny; to namiętna Hiszpanka - to rozjęczana płaczliwa żydówka - to rozśpiewana pogodna Wiedenka w „Maju wiedeńskim” - to znowu huragan uczuć zmiennych w „Melod-jach Warszawy”.
Hanka Ordonówna wyszła w 1931 r. za hrabiego Michała Tyszkiewicza. Po 1939 r. została wywieziona do łagru w Uzbekistanie. Zwolniona w 1941 r. nie wróciła już do Polski. Zmarła w 1950 r. w Bejrucie (Liban) na gruźlicę.