Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hałas nie pozwala normalnie żyć sąsiadom

Redakcja
- Tylko w niedzielę mamy ciszę - mówią Barbara i Henryk Piaseccy z Osowej Góry, którzy skarżą się na zakład za płotem swojego domku jednorodzinnego. Jego właścicielka uważa, że jest bezpodstawnie nękana.

- Tylko w niedzielę mamy ciszę - mówią Barbara i Henryk Piaseccy z Osowej Góry, którzy skarżą się na zakład za płotem swojego domku jednorodzinnego. Jego właścicielka uważa, że jest bezpodstawnie nękana.

<!** Image 3 align=none alt="Image 193305" >

- Łup łup - łup łup. Można coś takiego wytrzymać przez dwie godziny, ale nie przez dwa lata. Wrażenie jest takie, jakby ktoś za ścianą puścił głośno muzykę dyskotekową i maksymalnie wzmocnił basy - twierdzą małżonkowie. Przeszkadza im zresztą nie tylko prasa, uruchomiona ponad 2 lata temu, która - jak mówią - czasem pracuje od 8 rano do 18.00, z niewielkimi przerwami. Według nich problemem jest także hałas, wytwarzany podczas załadunku na ciężarówki i mniejsze samochody dostawcze.<!** reklama>

Trzy pomiary

Chodzi o firmę Artmetal, zajmującą się wytwarzaniem m.in. skrzynek pocztowych. Mimo przeprowadzenia trzech pomiarów hałasu na terenie przedsiębiorstwa, nie stwierdzono tam jednak przekroczenia ustawowych norm. Właścicielka zakładu Dorota Grzenia skargi sąsiadów uważa za bezzasadne. Za pośrednictwem radcy prawnego napisała do prezydenta miasta, wskazując, że na skutek „uprzejmych pism” sąsiadów poddawana jest najrozmaitszym kontrolom, co nie służy rozwojowi działalności gospodarczej, a liczne „uprzejme interwencje” źle wpływają na renomę i markę przedsiębiorstwa, powodując wręcz przestoje w produkcji.

- Ci Państwo nas nękają. My tu pracujemy od lat, w normalnych godzinach, od ósmej do szesnastej, bardzo rzadko do osiemnastej. Zakład istnieje od 1971 roku i ma zezwolenia na działalność produkcyjną. Ci ludzie traktują swoją posesje jak ogródek działkowy. Ich kosiarka do trawy bardziej hałasuje niż mój zakład. Nic nie poradzę na to, że ta pani pracuje w trybie zmianowym i chce się wyspać po nocnej zmianie - stwierdza Dorota Grzenia, właścicielka Artmetal i podkreśla, że poniosła niemałe nakłady na montaż wygłuszającej pianki akustycznej i podwójne drzwi.

- Nie piszemy anonimów, niczego sobie nie wymyślamy. Odkąd zakład uruchomił tę ciężką prasę, tu naprawdę nie da się żyć. Zanim zwróciliśmy się o pomoc do instytucji, próbowaliśmy porozumieć się z panią Dorotą. Mówiła, że postara się wyciszyć produkcję i żebyśmy ją zrozumieli i dali trochę czasu, bo kryzys, bo akurat trafił się dobry kontrahent i tak dalej - mówią Piaseccy.

Mimo że wyniki pomiarów akustycznych przeprowadzanych przez inspektorów ochrony środowiska nie potwierdzają ich zastrzeżeń, oni walczą dalej. Niedawno napisali do wojewody skargę na WIOŚ oraz wiceprezydent Grażynę Ciemniak. Mają zastrzeżenia głównie do tego, że pomiar hałasu przeprowadzany był w czasie, kiedy zakład nie emitował największego poziomu decybeli, a przeprowadzający pomiar inspektor nie zwrócił na to uwagi.

- Gdyby zakład na co dzień działał tak, jak w czasie pomiaru, to wszystko byłoby w porządku. Ale jak tylko kontrola się zakończyła, znowu produkcja ruszyła pełną parą i dudniło jak zwykle - twierdzą Piaseccy. Kwestionują również częstotliwości pracy urządzeń i załadunku podane w raporcie pokontrolnym. Według nich są one zaniżone.

- Zgodnie z ustawą o swobodzie działalności gospodarczej, właściciel musi być uprzedzany o każdej kontroli - wyjaśnia Grzegorz Boroń, zastępca dyrektora Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska UM Bydgoszczy. W jednym z pism zwrócił uwagę na to, że zakład zlokalizowany jest w strefie, w której według miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dopuszcza się wyłącznie zabudowę mieszkaniową i nieuciążliwą działalność usługową, podczas gdy tu mamy do czynienia z produkcją. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego odpowiedział jednak, że obiekty zakładu wykorzystywane są zgodnie z pozwoleniami. - Nikt z urzędników nie umie nam wytłumaczyć, co to znaczy działalność nieuciążliwa - mówi Barbara Piasecka.

Złe wibracje

- Chodzi o to, żeby nie dochodziło do przekroczenia norm środowiskowych poza granicami nieruchomości, na której odbywa się działalność gospodarcza - wyjaśnia Grzegorz Boroń. Przyznaje jednocześnie, że brak przekroczenia norm wcale nie musi oznaczać, że w praktyce aktywność danego zakładu nie jest uciążliwa dla otoczenia. - Wyniki pomiarów zawsze są uśredniane, poza tym nie bada się wcale wibracji, które też mogą być dokuczliwe - dodaje Boroń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!