https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gołębie serca

Pewnie wielu z nas pamięta ze szkoły nowelkę Marii Konopnickiej „Miłosierdzie gminy”. Okrutna przewrotność zawarta w tytule stała się synonimem zakłamania, ukrytego pod pozorem dobroczynności i humanitaryzmu przyzwolenia na upodlenie innych ludzi. Nie biorąc tego przykładu zupełnie dosłownie, pewne echa takiego postępowania możemy dostrzec - u niektórych, czasami - także współcześnie.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/czarnowska_ewa.jpg" >Pewnie wielu z nas pamięta ze szkoły nowelkę Marii Konopnickiej „Miłosierdzie gminy”. Okrutna przewrotność zawarta w tytule stała się synonimem zakłamania, ukrytego pod pozorem dobroczynności i humanitaryzmu przyzwolenia na upodlenie innych ludzi. Nie biorąc tego przykładu zupełnie dosłownie, pewne echa takiego postępowania możemy dostrzec - u niektórych, czasami - także współcześnie.

Oto ostatnie miesiące przyniosły wielu Polakom niespotykane doświadczenia, stali się ofiarami niszczącej siły kataklizmu. Widok ich zrujnowanych domostw, utraconego dorobku życia musiał poruszać wyobraźnię. I wzruszał także serca. Na Lubelszczyznę czy Podkarpacie zaraz po wodzie spłynęła też pomoc. Niestety, już wtedy okazywało się często, że ofiarodawcy mieli chyba zbyt dobre zdanie na temat swojej wielkoduszności. Do paczek pakowano nierzadko łachy niegodne szaf poprzednich właścicieli. Dotkniętym przez los mieszkańcom Wilkowa czy Sandomierza wciskano odzież i sprzęty trzeciego i piątego obiegu. Jakby mało było dramatu, który przeszli, upokarza się ich jeszcze tak „miłosiernym” wsparciem. Sprząta się strych i sumienie, napawając się swoją dobrocią i współczuciem. Druga strona medalu to działalność firm, które przy takich okazjach robią dużo szumu wokół siebie, a potem często tylko powodują dodatkowe zamieszanie nieumiejętnym przygotowaniem do niesienia w tak delikatnych sprawach pomocy.

<!** reklama>Pracownice bydgoskiego PCK mówią, że reakcja ludzi po tegorocznych powodziach jest niewielka w porównaniu z akcjami po zalaniu Dolnego Śląska w 1997 roku. Wspólnie zastanawiamy się, czy to liczba kataklizmów przerosła nas do tego stopnia, że już nie mamy z czego i jak pomagać, czy też ludzie się tak bardzo zmienili...

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski