https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie Matka Boska pozuje do zdjęć

Jacek Kiełpiński
Cudu chcą wszyscy. Najpierw pod drzewo przyjeżdżali mieszkańcy Balewa, Linek, Cieszymowa, potem ruszyła cała gmina Mikołajki Pomorskie, a dziś na poboczu drogi spotyka się rejestracje z różnych zakątków Polski. Jedni widzą na pniu tylko zarys twarzy okrytej chustą, inni nabierające rumieńców policzki Maryi, a nawet jej łzy.

Cudu chcą wszyscy. Najpierw pod drzewo przyjeżdżali mieszkańcy Balewa, Linek, Cieszymowa, potem ruszyła cała gmina Mikołajki Pomorskie, a dziś na poboczu drogi spotyka się rejestracje z różnych zakątków Polski. Jedni widzą na pniu tylko zarys twarzy okrytej chustą, inni nabierające rumieńców policzki Maryi, a nawet jej łzy.

<!** Image 2 align=right alt="Image 119410" sub="Wierni gromadzą się w tym miejscu od dwóch tygodni. Niektórzy przyjeżdżają tu codziennie. Ci właśnie zapewniają, że wizerunek, który widoczny jest na korze drzewa, nieznacznie zmienia się. Jedni zapalają w tym miejscu znicze, inni zostawiają różańce. / Fot. Jacek Smarz">Objawienie w Balewie. Za sprawą Internetu każdy może dziś spojrzeć na cudowne oblicze, wyszukać mapkę z dojazdem i ruszyć na osobiste z nim spotkanie ze świętym wizerunkiem. Drzewo objawienia stoi przy samej szosie.

- Ci, którzy wierzą, widzą więcej - mówi jeden ze stojących w kręgu mężczyzn. Kobiety pomrukują z aprobatą. Święta prawda.

- Jak panu wyszło? W aparatach podobno lepiej widać - starsza pani wspina się na palce, by spojrzeć na wyświetlacz małej cyfrowej idiotenkamery. - Jak wyraźnie...! O, matko! Jak na świętym obrazku! Całą Ją widać. I główkę pochyloną, policzki, a postać w jakiejś sukni do ziemi.

- A bo to takie wtedy nosili... Pani pokaże. Faktycznie! - aparat trudno utrzymać w ręku, gdy kolejne osoby dotykają go, próbując zerknąć na wyświetlacz pod właściwym kątem.

<!** reklama>W nocy bije lekka poświata

W tłumie stojącym na poboczu zapomnianej przez drogowców szosy z Balewa do Cieszymowa mówi się o rzeczach absolutnie niesamowitych. Ktoś wspomina swój sen ewidentnie proroczy, inny przekonuje, że każdego dnia chusta Maryi coraz bardziej opada jej na oczy, inny zapewnia, że jej kości policzkowe stają się coraz wydatniejsze, że w nocy bije z tego miejsca lekka poświata, a nawet promieniuje ciepło - trzeba tylko dostatecznie wolno przejeżdżać samochodem z opuszczonymi szybami, by tego doświadczyć.

<!** Image 3 align=left alt="Image 119410" sub="Na sąsiednim pniu widać serce. Jeden z parafian przyznał się, że wyciął je jakiś czas temu. / Fot. Jacek Kiełpiński">Coraz głośniej o Balewie w powiecie sztumskim robi się od dwóch tygodni, gdy pojawiły się pierwsze informacje prasowe, których ślad w Internecie wywołał lawinę. Do tego doszły lokalne plotki. Legenda rozbudowuje się każdego dnia.

- Pierwsza o tym mówiła dziewczynka. To ona widziała - przypomina kobieta w jasnym golfie.

Motyw dziecka jest ważny. Każdy przecież pamięta, że największe objawienia Matki Bożej, te przez Kościół uznane i te, które są tego najbliżej, przekazywały właśnie dzieci. Dziewczynka jest najważniejsza - zgadzają się zebrani.

- Napisała, co poczuła i dała do Internetu - tłumaczy kobieta, która zapewnia z lekką dumą, że osobiście zna to dziecko. - Ona jest dopiero w piątej klasie, podobno opowiedziała to starszej siostrze, a ta opisała wszystko. Sama nie czytałam, bo Internetu nie mam.

W balewskim sklepie o cudzie mówią ostrożniej. - Sama nie wiem, co o tym myśleć. Niektórzy trochę pokpiwają, ale wielu wierzy, że to faktycznie Ona. Ksiądz z Krasnej Łąki na mszy zauważył, że mniej wiernych jest w kościele, bo pod drzewem stoją - ekspedientka przyznaje zarazem, że i ona pod drzewem kilka razy była.

<!** Image 4 align=right alt="Image 119410" sub="Niektórzy dotykają wizerunku Matki Boskiej. Ich zdaniem, twarz postaci staje się coraz bardziej wyraźna, rysy się uwidaczniają. / Fot. Jacek Smarz">To ślad po odłamanej gałęzi

Młody proboszcz o ogólnych zasadach traktowania przez Kościół takich zjawisk mówi bardzo ciekawie, ale za nic w świecie nie zgadza się podać nazwiska. Nawet wtedy, gdy zauważamy, że to dość śmieszne - przecież znają go tu w okolicy wszyscy. Okazuje się, że o tajemniczym znaku na drzewie słyszał półtora roku temu. Zapewnia, że dysponuje ekspertyzą leśnika, który orzekł, że ślad na korze przypominający postać powstał w wyniku odłamania gałęzi, gdy drzewo było jeszcze młode. Zna też pochodzenie serca na sąsiednim pniu, które wcześniej pokazywali nam wierni w lesie - wyciąć miał je kiedyś jeden z parafian, do czego się niedawno księdzu przyznał.

Proboszcz zapewnia, że nikomu wierzyć w cudowne pojawienie się nie zabrania. Czeka jednak na konieczne dla jego uznania uzdrowienia duchowe i cielesne. Tymczasem o spowiedź generalną nikt ostatnio w parafii nie występował. I najważniejsze - Matka Boska, zdaniem księdza, nigdy i nigdzie nie pozwalała się fotografować. A pod drzewem wszyscy sobie z nią zdjęcia robią. Już tylko to świadczyć ma o fałszywości zjawiska, którego jednak kapłan na oczy nie widział. Zapewnia, że choć przejeżdża obok często, nigdy nie przystanął i na pień z drugiej strony nie zerknął. Wizerunek zna tylko z Internetu. Na koniec żartuje, że jedno dobre z tego zamieszania mogłoby wyniknąć - może wreszcie poprawią fatalną drogę do Cieszymowa, może i parking zrobią, ale swoją drogą - po co parking w środku lasu?

<!** Image 5 align=left alt="Image 119410" sub="Witraż w kościele w Krasnej Łące. Widać podobieństwo do wizerunku na drzewie? / Fot. Jacek Smarz">Co jeszcze głupiego wymyślą?

Drodze do Cieszymowa faktycznie pozostało liczyć na cud. Wąska i dziurawa. Jeżdżą nią tylko tutejsi, dalej bowiem się urywa. Koniec świata. Popegeerowska wieś, charakterystyczne bloczki w równym szeregu, a przed każdym rozmawiające grupki. Po chwili znamy już imię i nazwisko dziewczynki, „która widziała pierwsza”. Pojawiają się dziwne komentarze. - Dla pieniędzy to zrobili, a co pan myślał! Taka ona teraz ważna, jak jaka z serialu - mówi jedna z kobiet tonem zupełnie innym, niż ten obowiązujący pod drzewem.

Okazuje się, że wizyta dziennikarki „Dziennika Bałtyckiego” obrosła już niepokojącą legendą. Według mieszkańców Cieszymowa, by namówić dziecko do zwierzeń i ustawić do zdjęcia, żurnalistka musiała „bez wątpienia” potrząsnąć kasą.

Drzwi na parterze otwiera młoda dziewczyna. Okazuje się - starsza siostra dziewczynki, która jest dziś na językach. Gdy słyszy, że podejrzewa się ją o spisanie objawienia młodszej siostry, wzrusza ramionami: - Co oni jeszcze głupiego wymyślą?

- Zaszczują mi ją tu, wykończą! - matka dziecka, które znalazło się na zdjęciu w gazecie, a potem trafiło do Internetu, jest szczerze przerażona. - Ludzie mówią takie straszne rzeczy... Pokazał jej to miejsce kolega z Balewa, gdy jechali grupą na rowerach. Miała aparat, zrobiła zdjęcie. To zdjęcie potem komuś wysłaliśmy. On dalej. I to wszystko. A teraz same przykrości nas spotykają. O tych rzekomych pieniądzach też słyszałam. Co ludziom przychodzi do głowy? W szkole zaczęły się nieprzyjemności, nauczyciel jeden kpił z niej, że pracy domowej nie zapomniała w domu, tylko pod drzewem zostawiła. Jeszcze ją za karę zostawią na drugi rok...

<!** Image 6 align=right alt="Image 119410" sub="To ta fotografia zrobiona prostym aparatem cyfrowym tak zachwyciła zebranych pod drzewem. Zdaniem niektórych, postać na niej widoczna mogłaby śmiało znaleźć się na świętym obrazku. / Fot. Jacek Kiełpiński">Ogólnie, straszne rzeczy z tym objawieniem, którego zwyczajnie nie było, bo dziecko w krótkim tekście gazetowym powiedziało tylko, że czuje się niepewnie, gdy przejeżdża koło tego miejsca.

Też czuję się niepewnie, gdy dziesięć minut później, ponownie pod drzewem, słyszę opowieść o śnie, w którym ukazała się Maryja i kazała zaaferowanej kobiecie przyjeżdżać tu codziennie, a pięć metrów dalej zjadliwy wykład o księżach łasych na pieniądze, którzy boją się konkurencji Matki Boskiej widzianej na pniu.

- Do kościoła chodzę nie dla księży, ale dla Boga. I Maryi. I nie będzie nikt nam mówił, co mamy robić. Bo wiadomo, o co im chodzi. O kasę! - nie ma złudzeń jedna z parafianek, która zajechała pod drzewo na rowerze. - Na majowe chodziłam zawsze pod figurę w Cieszymowie. Ale teraz wolę tutaj. A widzieliście ten wizerunek po drugiej stronie szosy? Nie? To chodźcie, pokażę.

Miejsce wybrane?

Kilka osób rusza za przewodniczką. Zadzierają głowy. Kilka metrów nad ziemią na korze widać jasną plamę. Kształt jakby trochę znajomy.

- No? I co? No..., z dzieciątkiem - pada wreszcie podpowiedź.

- Aaaa!

Wszystko jasne. Ten wizerunek dopiero się kształtuje. - To miejsce jest - zdaniem triumfującej kobiety - wybrane. Ludzie kiwają głowami, ktoś tylko cicho pyta, dlaczego akurat to, dlaczego pojawia się tutaj?

Chwilę się biję z myślami: mówić, nie mówić? Ale przecież pod tym drzewem wszyscy mówią szczerze, co wiedzą, więc nie wypada przemilczeć informacji przekazanej godzinę wcześniej przez księdza. A mówiąc o historii XIII-wiecznego kościoła w Krasnej Łące wspomniał, że tutejsza parafia jako jedyna w tym rejonie nigdy w dziejach nie była protestancka. Zawsze wierna, katolicka. Taki detal, ale może coś wyjaśni?

Warto wiedzieć

W Gietrzwałdzie dwie dziewczynki widziały „Jasną Panią” na tronie

Jedynym uznanym przez Kościół miejscem objawień w Polsce jest Gietrzwałd. Do objawień dochodziło tam od 27 czerwca do 16 września 1877 roku. Matka Boska ukazywała się dwóm nastoletnim dziewczynkom z dość ubogich rodzin - 13-letniej Justynie Szafryńskiej i 12-letniej Barbarze Samulowskiej, do których przemawiać miała w języku polskim. Miało to ogromne znaczenie w okresie zaborów i zostało uznane za znak zwiastujący odzyskanie niepodległości.

Matka Boża błogosławi żródło

Do objawień dochodziło przed kościołem, Maryja ukazywała się nad klonem. Dziewczynki widziały „Jasną Panią” - postać siedzącą na tronie z Dzieciątkiem Jezus. Pierwsza ujrzała ją Justyna, która wracała z egzaminu przed przystąpieniem do Pierwszej Komunii Świętej. Następnego dnia postać siedzącą pośród aniołów zobaczyła Barbara Samulowska. Stało się to w momencie, gdy odmawiała różaniec. Na pytania dziewczynek: Kto Ty Jesteś? Padała odpowiedź: „Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta!” Matka Boska podkreślała wagę codziennej modlitwy, szczególnie różańcowej. Sława tego miejsca sprawiła, że Polacy ze wszystkich dzielnic odwiedzali Gietrzwałd. W miejscu objawień postawiono kapliczkę, z klonu zachował się tylko kawałek drewna, z którego wykonano krzyż. Ostatniego dnia objawień Matka Boża pobłogosławiła pobliskie źródełko, z którego woda do dziś uzdrawia chorych.

Tłumy wiernych

10 września 1967 roku prymas Stefan Wyszyński koronował tamtejszy obraz Matki Bożej. 2 lutego 1970 roku papież Paweł VI nadał kościołowi w Gietrzwałdzie tytuł Bazyliki Mniejszej. W 1977 roku w uroczystościach stulecia objawień wzięli udział przedstawiciele Episkopatu Polski, z kardynałem Karolem Wojtyłą na czele, a także tysiące wiernych. Od czasu objawienia do dziś Sanktuarium Maryjne w Gietrzwałdzie gości liczne grupy pielgrzymów - ocenia się, że przybywa ich około miliona rocznie. (źródło - Internet)

Wybrane dla Ciebie

Marzenia o awansie trzeba odłożyć. Enea Abramczyk Astoria przegrała piąty mecz

Marzenia o awansie trzeba odłożyć. Enea Abramczyk Astoria przegrała piąty mecz

Rafał Trzaskowski kontra Karol Nawrocki: Pojedynek na gesty, miny i słowa

Rafał Trzaskowski kontra Karol Nawrocki: Pojedynek na gesty, miny i słowa

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski