Przed nami mikołajki i Gwiazdka, czyli szalony okres kupowania prezentów. Dostają je przede wszystkim najmłodsi. Wybierając upominek warto założyć, żeby je czegoś nauczył.
<!** Image 3 align=right alt="Image 69957" sub="Zabawa przy tablicy magnetycznej w przedszkolu rozwija wyobraźnię / Fot. Jacek Smarz">Dzisiejsze zabawki to już nie tylko klocki, misie i lalki. Na rynku pojawiły się interaktywne pluszowe maskotki, które mówią i śpiewają. Marzeniem małych dziewczynek są bobasy kosztujące co prawda 300 zł, ale za to potrafiące płakać prawdziwymi łzami, moczyć pieluszki i domagać się jedzenia. Są też kucyki, które w kilku językach mówią „kocham cię, mamo” i dziecięce odkurzacze, które naprawdę zbierają brud. Wśród tysięcy zabawkowych propozycji przybywa również tych najcenniejszych, czyli edukacyjnych.
Jeszcze bogatszą ofertę znaleźć można w Internecie. Za około 200 zł możemy uszczęśliwić dziecko małym laboratorium chemicznym czy modelem anatomicznym człowieka z wyjmowanymi narządami wewnętrznymi. Możemy także kupić domową hodowlę kryształów i prawie profesjonalną lunetę wraz z atlasem nieba dla małego astronoma.
<!** reklama>- Dla mnie takim edukacyjnym hitem są klocki lego. Syn ma ich kilkanaście zestawów. Zaczęliśmy je kupować, kiedy poszedł do przedszkola, czyli gdy miał trzy lata - mówi Katarzyna Smolińska, mama 11-letniego Kuby. - Wiedzieliśmy z mężem jak dziecko pięknie się rozwija bawiąc się lego. Staje się coraz bardziej precyzyjne i twórcze, buduje bardziej skomplikowane rzeczy, tworzy całe miasta. Klocki do dziś są jego pasją, choć to już duży chłopiec. W weekendy wysypuje je z kartonów i tworzy niesamowite pojazdy czy inne cuda.
Fanem lego jest także pochodzący z Torunia Jarosław Spychała, który przy ich użyciu uczy dzieci i młodzież filozofii.
- Lego lubią wszyscy. Dzięki tej metodzie uczniowie się otwierają, czują się ośmieleni i odważni w myśleniu - tłumaczy Jarosław Spychała. - Każdy z nas pamięta ze szkoły jakie to straszne uczucie, kiedy powiemy coś na forum klasy poważnie, a ta zacznie się z nas śmiać. Zabawa klockami niweluje takie zagrożenie. Tu można swobodnie formułować myśli, filozoficzne sentencje „ubierać” w klocki, bez obawy, że będziemy śmieszni.
Opracowana przez Jarosława Spychałę metoda lego-logos z powodzeniem wykorzystywana jest w warszawskich szkołach oraz w toruńskim Zespole Szkół nr 5.
Wagę edukacyjnych zabawek doceniają nie tylko rodzice, ale również wychowawcy z przedszkoli. Placówki dysponują mnóstwem tego rodzaju gadżetów: od klocków poprzez miniatury domowych sprzętów i interaktywne tablice. Doskonałe pomoce ma m.in. Przedszkole Miejskie nr 16 w Toruniu, które prowadzi oddziały integracyjne i specjalne. Są to: kolorowe liczydła, zegary, kalendarze, alfabety, domina, układanki magnetyczne i tablice. Doskonale sprawdza się także system kilku przezroczystych płaszczyzn, na których dzieci mogą przestrzennie projektować dowolne rzeczy. Hitem jest też magnetyczny domek, gdzie przedszkolaki ustawiają meble i dyrygują życiem zabawkowej rodziny na magnes.
- Rola zabawek edukacyjnych i tego rodzaju pomocy dydaktycznych jest nieoceniona - twierdzi Maria Lamparska-Borowicz, dyrektor „szesnastki”. - Dzięki nim rozwija się dziecięca wyobraźnia, a maluchy uczą się szacunku dla przedmiotów oraz wykorzystywania ich zgodnie z przeznaczeniem. Bardzo istotny jest również aspekt wychowawczy chociażby takiej zabawy w dom, gdzie przedszkolaki wchodzą w różne role społeczne i w ten sposób wykształcają właściwe zachowania na przyszłość. Nie mam wątpliwości, że zabawki edukacyjne są bardzo pomocne w pracy z dziećmi.
Na koniec zła wiadomość. Wszystko, co tak doskonale rozwija fantazję naszych dzieci jest, niestety, bardzo kosztowne.