- Już w listopadzie 2013 port wystosował wezwania do ugody. Nie było jednak dobrej woli do osiągnięcia porozumienia ze strony MON. W grę wchodzą znaczne kwoty, które z pewnością przyczyniłyby się do dalszego rozwoju bydgoskiego lotniska - zauważa Artur Niedźwiecki, rzecznik PL Bydgoszcz.
Już w listopadzie 2013 port wystosował wezwania do ugody. Nie było jednak dobrej woli do porozumienia. - Artur Niedźwiecki
- W latach 2005-2013 nieruchomości lotniska wojskowego w Bydgoszczy o powierzchni około 150 hektarów zostało udostępnione na potrzeby rozwoju lotnictwa cywilnego, na podstawie umowy zawartej z Agencją Mienia Wojskowego - zaznacza Bartłomiej Grabski, podsekretarz stanu w MON. - W ramach uregulowania warunków i zasad wspólnej bezpiecznej eksploatacji lotniska, została podpisana umowa. Po rozformowaniu w 2010 r. 2. Bazy Lotniczej w Bydgoszczy, resort wskazał potrzebę opracowania nowej umowy.
PRZECZYTAJ:Spór o pieniądze pomiędzy MON a Portem Lotniczym w Bydgoszczy
Resort podkreśla, że w tym właśnie momencie zmienił się stan prawny bydgoskiego lotniska, bo dodatkowo ponad 500 hektarów zostało przekazane przez wojewodę na rzecz Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego - między innymi w celu rozbudowy lotniska cywilnego.
Od tego czasu i Port Lotniczy, i MON zapewniają, że próbują się dogadać. Te próby to wysyłanie kolejnych propozycji do ugody na piśmie. Problem polega prawdopodobnie jednak na tym, że MON nie ma zamiaru płacić milionów złotych zaległych opłat.
- Zaległości te wynikają ze współużytkowania lotniska przez MON - tłumaczy stanowisko portu jego rzecznik. - Kiedy istniała tu czynna jednostka taktyczna lotnictwa, ministerstwo we własnym zakresie zapewniało utrzymanie lotniska. Z chwilą rozformowania tej jednostki, Port Lotniczy musiał przejąć obowiązki od wojska i płacić za nie we własnym zakresie. Podstawę prawną statusu lotniska współużytkowanego stanowi Ustawa „Prawo lotnicze”.
