Mowa tu o przymusowym odosobnieniu towarzyskim, które sprawia, że przebieg choroby bywa cięższy, niż pokazują to medyczne parametry. Bo ma Małgosia niebywałego pecha, że skazujący ją na izolację wirus wciąż w niej krąży, choć dziecko (na co wskazują testy rodziny) nikogo nie zaraziło od blisko dwóch miesięcy. Przepisy są jednak takie, że dwa kolejne testy muszą się okazać negatywne, by Gosia wyszła do ludzi. Na razie tak się nie dzieje, a później...
o 10-latce w 8-tygodniowej kwarantannie przeczytasz tutaj
Wiedzą o tym pewnie dorośli bliscy dziewczynki, że nie będzie jej łatwo i w najbliższej przyszłości, bo empatii i inteligencji może zabraknąć innym dorosłym, a może i innym dzieciom. Duża odpowiedzialność spoczywa na jej otoczeniu - bardzo szerokim - by pomóc Gosi w powrocie do normalnego życia. Wszyscy się boimy, ale trzeba okazać się mądrym i odważnym, by zachować się po ludzku. W końcu nikt z nas nie wie, co nas spotka w przyszłości, jakie jeszcze ta nieobliczalna choroba szykuje nam „niespodzianki”. Zachowujmy się wspierająco, tak, jak chcielibyśmy, by nas potraktowano, gdyby to złe trafiło się nam.
to może cię zainteresować
