Od 15 maja restauracje i kawiarnie mogą przyjmować gości w ogródkach na świeżym powietrzu, a od 28 maja klienci będą mogli zajmować stoliki także wewnątrz lokali. Wciąż obowiązuje reżim sanitarny, a obłożenie nie może przekraczać 50 proc.
Jeden z najbardziej znanych kieleckich restauratorów w rozmowie z Onetem przyznaje, że złagodzenie obostrzeń przyniosło ulgę. Piotr Relidzyński prowadzi obecnie trzy lokale: Stary Browar na Rynku, Roy Ben Steak House przy ul. Sienkiewicza i El Paso przy ul. Planty.
W końcu zostaliśmy odblokowani fizycznie i psychicznie. Nie ukrywam, że ta psychika, zarówno nasza, pracodawców, ale także pracowników była obciążona. Wszyscy cierpieliśmy przez lockdown. Nie wiedzieliśmy, co mamy robić. Czy utrzymywać biznes, czy z niego rezygnować? - mówi Relidzyński w Onecie.
W szczycie sezonu w swoich restauracjach przedsiębiorca zatrudnia około 50 osób.
Pierwszy weekend, w którym poluzowano obostrzenia restaurator uważa za udany – nie mógł narzekać na brak klientów. Na działalność ogródków wpływa jednak pogoda, a ta ostatnio znowu się popsuła.
Inną kwestią są ceny – posiłki i napoje będą droższe, bo m.in. droższych jest wiele produktów. Relidzyński mówi o podwyżkach rzędu 3-8 proc. w hurtowniach i u dostawców. Na zmianę cen w menu restauracji wpływa także podwyżka płacy minimalnej.
Mimo ulgi po złagodzeniu obostrzeń, przedsiębiorca przyznaje w rozmowie z Onetem, że obawy co do przyszłości wciąż są.
Gdzieś z tyłu głowy jest jednak to, że ta pandemia wróci – mówi.
Źródło: Onet
