Bluzka, którą kupujemy w „lumpiku”, ma za sobą długą podróż. Towar przyjeżdża z angielskich czy włoskich przedmieść. Koszty rosną, więc ceny też idą w górę.
<!** Image 2 align=none alt="Image 170255" sub="Spora część lumpeksów całkowicie wymienia towar co tydzień, wyprzedając asortyment za kilka złotych. Wtedy w sklepach są tłumy, a ubrać można się od stóp do głów za niewielkie pieniądze
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Na razie nie we wszystkich, ale w wielu sklepikach oferujących używaną odzież ceny wzrosły.
- Gdybym kierowała się cenami hurtowni, musiałabym podnieść swoje ceny. Ale my robimy wręcz przeciwnie, obniżamy je. Jeśli podrożałby oferowany przez nas towar, klient wówczas wybierze inny, tańszy sklep. A konkurencja jest przecież ogromna - mówi pani Agnieszka, właścicielka sieci lumpeksów ubierających mieszkańców Bydgoszczy i okolic w angielską odzież. - Drożeje wszystko, rosną też ceny w hurtowniach. Tu jednak warunki dyktuje funt. Jeśli waluta brytyjskiego królestwa idzie w górę, ceny w hurtowniach też. Ale jeśli funt idzie w dół, ceny... stoją w miejscu! - dodaje.
- Mamy odzież ze Skandynawii. W ciągu roku ceny bardzo podskoczyły. Ale to koszty chociażby transportu towaru promem - słyszymy w jednym ze sklepów sieci „Kola”.
Adidas, Levi’s, H&M
Na razie szefom sieci i sklepów udaje się zniwelować rosnące koszty i nie „upychać” ich w ceny bluzek, sukienek czy spodni. Wczoraj w środku dnia życie w lumpeksach płynęło swoim normalnym torem - jak zwykle był ruch. Blondynka w różowej koszuli i garsonce byle jak przebiera rzeczy. Gimnazjalistka, zaraz po egzaminie, w białej koszuli, robi to już bardziej starannie. Za chwilę przymierzy tunikę, sukienkę, lniane spodnie, bezrękawnik. Tunikę jednak odkłada.
- Rzeczy markowe to u nas norma. Ale część marek nie jest w Polsce popularna, jak Atmosphere czy Dorothy Perkins, a to bardzo dobre firmy. Część klientek, mimo że wcześniej takich rzeczy nie znała, teraz wypatruje tylko ich. Bo mają ciekawy fason, wykonane są z dobrych materiałów. Oczywiście, bywają też ciuchy Adidasa czy C&A - mówi jedna z ekspedientek. - Zdarza się, że to, co pół roku temu wisiało w H&M jako nowość, dziś dostępne jest u nas - słyszymy w sieci „Kola”.
Specjaliści zaznaczają, że jeśli chodzi o kulturę noszenia odzieży i pozbywania się jej, odstajemy od innych państw.
<!** reklama>
- Anglik nosi coś pół roku i pozbywa się tego, bo mu się znudziło, kupuje nowe. A Polak, jak już raz coś ubierze, to nosi to w nieskończoność - komentuje Tomasz Grunwald z hurtowni odzieży używanej „Dortex”. - Mamy ubrania z Anglii. Jeśli tam podnoszą ceny, my też musimy - dodaje.
Historia jednej bluzki
Skąd w wielkich koszach biorą się kilogramy odzieży? Otóż z kilku różnych źródeł. Jak wspomniano powyżej, część osób po sezonie wymienia odzież na nową, poprzednią zaś wrzucają do specjalnych kontenerów. W niektórych państwach stoją one dosłownie przed domami. Rzeczy regularnie są zbierane i przekazywane organizacjom charytatywnym lub sprzedawane hurtowniom.
- Choć słyszałam historię, że odzież z Polski pojechała do Anglii i stamtąd wróciła tutaj już jako angielska... - mówi pani Agnieszka, która przyznaje, że jakość odzieży w hurtowniach jest coraz gorsza.
Tymczasem, podobnie jak w całym kraju, i w Bydgoszczy pojawiły się lumpeksy de luxe, z rzeczami nawet po 100 złotych. To wcale nieduży wydatek, bo pierwotne ceny odzieży szły w tysiące... - Sklepik jest w przesmyku od ul. Gdańskiej, naprzeciwko Dworcowej. W ogóle nie wygląda na lumpeks. Zaglądają tam tylko ci, którzy o nim wiedzą - mówi pani Sandra.
Celebryci w lumpeksach
Moda na zakupy w lumpeksach zaczęła się w 90. latach, dziś ewoluuje i powoli wkracza do internetu. Asortyment jest ogromny, a dostępność prawie nieograniczona. W sklepach z używaną odzieżą za niewielkie pieniądze zaopatrują się również ludzie znani ze szklanych ekranów. Jak donosi „Twoje Imperium”, ulubieniec fanek serialu „M jak Miłość” Przemysław Cypryański również chętnie kupuje w lumpeksach. Mniej od marki liczy się dla niego wygoda i cena. - Kupuję tam, co lubię: buty sztyblety, dżinsy, t-shirty, koszule i kurtki skórzane. Są powycierane, ale z charakterem! I co najważniejsze, kosztują grosze - mówi aktor.(se.pl)
