<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/maka_wojciech.jpg" >Mandatu i punktów karnych można uniknąć za sprawą aktywnego uczestnictwa w dochodzeniu taty, szwagra albo wujka. Nie jest to wielki kłopot - wystarczy, że strażnicy zrobili zdjęcie pędzącego wehikułu niewyraźne albo od tyłu. Potem należy wmówić strażnikowi, że na motorze mknęła nasza babcia. A wezwana przez municypalnego babcia się do tego przyzna. Jednak z rodziną - jak wiadomo - w wielu przypadkach dobrze wychodzi się jedynie na zdjęciu. Potwierdza to ostatni przypadek wydania przez teściową w ręce strażników własnego zięcia. Dlatego co ostrożniejsi uprawiają w Internecie masowe połowy chętnych, godzących się - oczywiście za pieniądze - grać rolę kierowcy, który akurat siedział w naszym samochodzie i akurat przekroczył prędkość.
<!** reklama>
Internetowa oferta z roku na rok staje się bogatsza. Szukamy podobnego do nas, niezbyt tęgiego szatyna spod Gdańska - proszę bardzo - trzy oferty. Ceny zróżnicowane. Wiemy, że Inspekcja Transportu Drogowego i tak nas do Warszawy nie wezwie, to szukamy wysokiej brunetki - na wszelki wypadek - łudząco do nas podobnej. I to ją podstawiamy na nasze miejsce. Znając zmysł handlowy Polaków, spodziewam się, że interenetowa oferta fotoradarowych sobowtórów już niedługo osiągnie apogeum. I nikomu już nie zabiorą prawa jazdy za punkty.
Mówiąc już poważnie - cały ten proceder odbywa się w obliczu prawa, przy lekko nieporadnym działaniu inspektorów i policjantów. Mam wrażenie, że ci cieszą się wyłącznie z jednej rzeczy - że ktoś w ogóle płaci mandaty.