Jeszcze kilka miesięcy temu więcej szans na zwycięstwo mieliby oświęcimianie, których ligowe notowania stoją wyżej od trzebinian. Soła po jesieni plasuje się na 8. pozycji, natomiast trzebinianie mają o trzy „oczka” niżej.
Jednak po zimowej rewolucji w Sole, która po utracie strategicznego sponsora odmłodziła kadrę, bo uciekli wszyscy doświadczeni zawodnicy wraz z trenerem Sebastianem Stemplewskim, szala przechyliła się na korzyść Trzebini. To atutem „żółto–czarnych” jest stabilizacja kadrowa. Oświęcimianie zimą testowali sporą grupę zawodników, więc mieli niewiele czasu na zgranie zespołu.
– Czas zgrywania zespołu nie ma znaczenia – utrzymuje Tomasz Świderski, trener i oświęcimian. – Wiadomo, że wygranie rywalizacji pucharowej nie jest dla nas celem nadrzędnym, ale – jeśli wyjdziemy na boisko – to po zwycięstwo.
Można powiedzieć, że pucharowy finał będzie konfrontacją krakowskich zawodników. Nie tylko skład Soły, ale także trzebinian, w większości oparty jest piłkarzy ze stolicy Małopolski. Zatem to będzie dodatkowy smaczek tej rywalizacji.
Soła w okresie przygotowawczym strzelała mało bramek. Przełamanie przyszło w ostatnim sprawdzianie, przegranym w klasę niżej notowaną Jutrzenką Giebułtów (2:3). Jednak – jak podkreśla szkoleniowiec – w tym meczu były nie tylko gole, ale i sytuacje bramkowe. Liczy na to, że jego podopieczni podejdą do rywali sposobem.
Solarze po raz trzecie spotkają się na tym etapie pucharowej rywalizacji z Trzebinią. Na razie bilans wychodzi na zero. Szkoda, że poprzedni szkoleniowiec, w czasach dominacji Soły, nie przywiązywał większej wagi do Pucharu Polski. Dysponując mocnym składem, istniała szansa zaprezentowania się nawet na szczeblu ogólnopolskim.
Na razie bilans spotkań z Trzebinią wychodzi na zero. W pierwszej przygodzie Soła okazała się lepsza, wygrywając 3:0. Było to jednak wynik powtórzonego finału. Jak pamiętają kibice, w pierwszym meczu, także wygranym przez oświęcimian, w ich szeregach wystąpił nieuprawniony zawodnik. Wokół tego finału było wiele zawirowań. Najpierw przyznano walkower dla Trzebini. Potem utrzymano wynik z boiska, aż w końcu postanowiono powtórzyć finał.
W obecnej ekipie Soły nie ma zawodników pamiętających tamten dziwny finał. To dobrze, bo z czystymi głowami przystąpią do rywalizacji.
Rok później to Trzebinia była lepsza w finale regionalnym, zwyciężając po rzutach karnych 4:2, bo w regulaminowym czasie był remis 2:2.
Soła raz dotarła do finału wojewódzkiego, w którym przegrała jednak na neutralnym boisku, w Kalwarii Zebrzydowskiej, z krakowską Garbarnią 1:2. Ten finał rozgrywano już na początku wakacji, a wszystko przez procedury odwoławcze wcześniejszego meczu z Trzebinią. Przeciwko Garbarni oświęcimski szkoleniowiec nie wiedział, jakim składem będzie dysponował. Jedni wyjeżdżali na urlopy, inni z nich wracali.
Dla oświęcimian puchar będzie dobrym przetarciem przed ligowymi zmaganiami w meczu o stawkę. Najpierw trzeba zagrać dobry mecz. Jeśli za nim w parze pójdzie wynik, to już będzie sukces.
DROGA SOŁY DO FINAŁU REGIONALNEGO:
Mecze Soły w podokręgu Oświęcim
KS Chełmek – Soła Oświęcim 0:7
Hejnał Kęty – Soła Oświęcim 1:2
Finał:
Rajsko – Soła Oświęcim 1:5
To był popisowy mecz ówczesnego kapitana oświęcimian – Pawła Cygnara.
Półfinał w zachodniej Małopolsce:
Orzeł Ryczów – Soła Oświęcim 1:2.
Zwycięską bramkę w ostatniej minucie doliczonego czasu zdobył Mateusz Gleń. Jednak potem wynik został zweryfikowany jako walkower 0:3, w związku z występem w drużynie Orła nieuprawnionego zawodnika, który miał pauzować za nadmiar żółtych kartek.