Jeszcze w środę rano wydawało się, że wszystko jest już na dobrej drodze i młodzi lekarze dogadają się z rządem. Po wtorkowym spotkaniu z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim i ministrem Henrykiem Kowalczykiem rezydenci zawiesili w środowy poranek protest głodowy.
Po południu zebrała się Rada Dialogu Społecznego z udziałem premier i przedstawicieli m.in. związków zawodowych i pracodawców. Jeszcze przed tym posiedzeniem premier zapowiedziała podwyżki dla młodych lekarzy.
CZYTAJ TEŻ | ZAKŁADASZ FARTUCH I PRZESTAJESZ BYĆ CZŁOWIEKIEM [REPORTAŻ]
- Podjęliśmy decyzję, że w 2018 roku pula na wynagrodzenia dla lekarzy rezydentów i stażystów wzrośnie o ponad 40 proc. w porównaniu do wydatków realizowanych przez naszych poprzedników. Na ten cel w 2015 roku przeznaczono 812 mln zł, a w przyszłorocznym budżecie będzie to 1 mld 179 mln zł - zapewniała premier.
Z zapowiedzi premier wynika, że zarobki początkujących lekarzy wzrosną już w 2017 roku minimum o około 1300 zł, a od stycznia przyszłego roku przynajmniej o około 1450 zł.
- Z końcem 2021 roku lekarzy rezydenci będą zarabiali minimum 5251 zł, natomiast jeszcze w tym roku - z wyrównaniem od lipca - będą otrzymywali pieniądze w ramach tej puli podwyżek. Kolejna zostanie uruchomiona w styczniu następnego roku - zapowiadała.
Propozycje nie zadowoliły jednak rezydentów. Głównym punktem spornym okazało się tempo i terminy wprowadzania zmian dotyczących młodych lekarzy.
- Pani premier zapowiada różne rzeczy, składa obietnice, ale nie ma żadnych zapewnień, kiedy zostaną one spełnione. Nie wiadomo, jak bardzo to wszystko byłoby rozciągnięte w czasie. A my nie możemy operować na pojęciu „w najbliższym czasie”. Nie możemy tak przedstawiać sprawy pacjentom. Jeśli nie ma deklaracji, to nie możemy przerwać strajku - przyznał w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press Filip Płużański z Porozumienia Rezydentów OZZL.

ABW: Polak zatrzymany w Holandii w związku z przemytem narkotyków