Pewne jest jedno - część majestatycznego pomnika przyrody w dzielnicy Mokre obumarła bezpowrotnie.
Konieczne cięcie
- Na pewno pojawi się kwestia przycięcia paru konarów – przyznaje Halina Pomianowska, dyrektor wydziału środowiska i ekologii w Urzędzie Miasta. - Najpierw trzeba będzie jednak dokonać ekspertyzy i sprawdzić zapisy w uchwale dotyczącej pomnika przyrody. Jeśli nie ma tam zapisu o cięciach pielęgnacyjnych, będziemy musieli wystąpić o zgodę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Do tej pory czekaliśmy na okres wegetacji, żeby uzyskać całkowitą pewność co do stany dębu. Gdy będziemy już mieli pewność - wystąpimy do firmy, która przeprowadzała remont ciepłociągu o dofinansowanie prac.
Lipy również
Niestety, problem pomnikowego dębu to prawdopodobnie nie jedyna konsekwencja awarii ciepłociągu, do którego doszło przed rokiem. W fatalnym stanie są również dwie lipy znajdujące się w najbliższym sąsiedztwie dębu.
- Sprawdzimy te drzewa i spróbujemy ustalić, czy ta sytuacja również ma związek z przegrzaniem drzewa, czy jest skutkiem pogorszenia warunków siedliskowych – zapewnia Halina Pomianowska.
Problemu można było uniknąć
Feralny dla drzew remont ciepłociągu odbywał się w lipcu ubiegłego roku. Po stwierdzeniu awarii, pracownikom firmy ciepłowniczej nie przyszło do głowy, że rozgrzana woda może uszkodzić korzenie drzewa odległe o 20 metrów. Dwa tygodnie później liście na kilkusetletnim drzewie zaczęły usychać. Problemu nie byłoby, gdyby nie to, że PGE podjęło interwencję dopiero następnego dnia po zgłoszeniu.
Dąb w dzielnicy Mokre należy do największych w Toruniu, być może na idealne stanowisko dla tego gatunku - pobliskie tereny od średniowiecza służyły mieszczanom toruńskim jako ogrody. Oficjalnie, wiek dębu szacowany jest na 450 lat, ale według niektórych jest o 150 lat młodszy. Jest to jeden z najstarszych toruńskich pomników przyrody - do rejestru został wpisany w 1970 roku.
