https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Eutanazja - pomóc przejść na drugi brzeg

Krzysztof Błażejewski
Eutanazja jest jedną ze spraw, które w dobie obecnego pułapu rozwoju naszej cywilizacji budzą najwięcej kontrowersji. Podobnie jak aborcja czy kwestia legalizacji związków homoseksualnych.

Eutanazja jest jedną ze spraw, które w dobie obecnego pułapu rozwoju naszej cywilizacji budzą najwięcej kontrowersji. Podobnie jak aborcja czy kwestia legalizacji związków homoseksualnych.

<!** Image 3 align=none alt="Image 204361" >

Dziś od ustosunkowania się do tych niezwykle trudnych od strony etycznej zagadnień uciec się już nie da. Tym trudniejsze zadanie czeka rządy i parlamenty. Nadmierne ustawowe regulowanie naszego życia, co jest cechą cywilizacji XXI stulecia, zmusza do rozwiązania i tych problemów. Mało tego, ich skuteczne „załatwienie”, tak jak w Polsce np. problemu aborcji nie jest rozwiązaniem na zawsze. Dyskusja toczyć się będzie dalej, a zmian w prawie w przyszłości wykluczyć nikt nie może.

<!** reklama>

Najważniejsza linia podziału przebiega pomiędzy dwoma zasadniczymi światopoglądami. W Polsce w największym skrócie pomiędzy katolikami a ateistami. Tak samo jak aborcja, tak według chrześcijan zbrodnią jest eutanazja, rozumiana przez nich bardzo szeroko. Wzmacniana dodatkowo przez wiarę w możliwość dokonania się cudu.

Katalizatorem wyznanie Owsiaka

Jak na razie obowiązuje u nas stan prawny w kwestii możliwości decydowania o własnej śmierci zgodny z duchem religii katolickiej. Można utrzymywać człowieka przy życiu wbrew jego woli. Czy może to w niedalekiej przyszłości ulec zmianie?

Już od kilku miesięcy Janusz Palikot obiecuje skierowanie do Sejmu projektu nowej ustawy. Ma ona umożliwiać w niektórych przypadkach zgon na życzenie w myśl idei, że człowiekowi powinno się zostawić jak najwięcej praw w decydowaniu o własnym życiu i śmierci.

Nieoczekiwanie publiczną dyskusję nad tym zagadnieniem wyzwoliło wyznanie Jurka Owsiaka podczas tegorocznej akcji „orkiestrowej”, kiedy opowiedział się za prawem do „pomocy w odejściu”.

Sytuacja papieża była inna?

W swoim projekcie Janusz Palikot dzieli prawo do tzw. dobrej śmierci na pasywne i aktywne. Pasywne oznacza przerwanie długotrwałego leczenia, które nie przynosi żadnych efektów, na wyraźne życzenie dorosłego pacjenta znajdującego się przy tym w pełni władz umysłowych.

Przy okazji projektu przywoływany jest przykład papieża Jana Pawła II, który nie chciał, by na siłę przedłużano mu życie. Publicyści katoliccy bardzo się na to odniesienie burzą i protestują przeciwko jego stosowaniu, twierdząc, że była to zupełnie inna sytuacja niż ta, której uregulowania prawnego, a właściwie ustawowego zezwolenia domaga się Ruch Palikota.

Nieco inaczej widzi projektodawca sytuację, kiedy nieuleczalnie chory stracił już świadomość i nie ma nadziei na jej odzyskanie. - Wtedy powinno decydować konsylium lekarzy. Jeśli podczas trzykrotnie przeprowadzonego badania uznaliby oni, że dalsza terapia nie ma sensu, leczenie należałoby przerwać - uważa Janusz Palikot.

To właśnie ma być sedno projektu o tzw. dobrej śmierci. Wcześniej bowiem, żeby mogło dojść do takiej sytuacji, każdy dorosły człowiek powinien zapisać oficjalnie zgodę na własną śmierć w krańcowych, beznadziejnych przypadkach. Raz na 5 lat w odnawialnym co taki właśnie okres tzw. testamencie życia.

Po trzydziestce prawo do decyzji

Pojęcie testamentu życia w 2008 roku spopularyzował w Polsce poseł Platformy Obywatelskiej, wyznający głośno publicznie swój katolicyzm, Jarosław Gowin. Ten akt woli sporządzony mógłby być dopiero po 30. roku życia, z pomocą notariusza. Jego autor zastrzegłby w nim konkretne sytuacje, w których nie życzy sobie przedłużania mu życia. Dokument miałby moc prawną i obowiązywał lekarzy i rodzinę.

O ile samo pojęcie testamentu jest zatem do pogodzenia na gruncie ustawodawczym, to powstaje konflikt odnośnie sytuacji, kiedy pacjent latami jest w śpiączce. Zdaniem Palikota, powinna istnieć możliwość odłączenia go od aparatury. Tylko kto miałby taką decyzję podjąć? I po jakim czasie? Czy decyzja powinna być zależna wyłącznie od woli pacjenta, zapisanej wcześniej w jego karcie?

Lekarze prawa nie mają

W tej chwili polskie prawo przewiduje możliwość odłączenia chorego od aparatury jedynie w przypadku wszechstronnie potwierdzonej śmierci mózgu. W innych przypadkach określanych jako beznadziejne, np. śpiączki, lekarze nie mają prawa zaprzestać podawania choremu pokarmu, leków czy jego pielęgnacji. Podobnie sytuacja się ma w takich stanach choroby nowotworowej, kiedy żadne leki nie są w stanie złagodzić cierpienia chorego.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski