- To był bardzo ciężki mecz, ważne, że wygrany na początek turnieju. Spotkaliśmy się z Czechami w ich hali, przed liczną publicznością wywierającą presję, ale nie ugięliśmy się, także dzięki wsparciu naszych kibiców. Po prostu zagraliśmy na pełnych obrotach przez 40 minut - ocenił reprezentant Polski.
Weteran zespołu, 35-letni Slaughter był obok Mateusza Ponitki, Aleksandra Balcerowskiego i Michała Sokołowskiego bohaterem ekipy Biało-Czerwonych. Grał 31 minut, najdłużej w zespole, zdobył 23 punkty, miał zbiórkę, trzy asysty i przechwyt.
- To był wysiłek całego teamu. Zaczęliśmy bardzo dobrze. Jednak pozwoliliśmy się dojść rywalom. Po przerwie skorygowaliśmy taktykę i wróciliśmy z nowymi siłami i pomysłami. Graliśmy razem jako zespół w defensywie, utrzymywaliśmy intensywność, kreowaliśmy grę dla Mateusza Ponitki. Cały czas trzymaliśmy się razem – zaznaczył naturalizowany Amerykanin, który w reprezentacji Polski rozegrał 78 spotkań i zdobył 916 punktów.
W sobotę czeka Polaków w praskiej O2 Arenie spotkanie z Finlandią, która na inaugurację przegrała z Izraelem 87:89 po dogrywce. - To będzie kolejny ciężki mecz. Nie mamy dużo czasu na regenerację ani przygotowanie taktyczne. Trzeba odpocząć i zagrać z taką samą intensywnością jak z Czechami - podkreślił.
Dla A.J. Slaughtera jest to trzeci występ w Eurobaskecie. Drużyna z nim w składzie najlepiej wypadła w 2015 roku we Francji, gdzie w inauguracyjnym meczu w Montpellier pokonała Bośnię i Hercegowinę 68:64, następnie Rosję 82:79, przegrała z reprezentacją gospodarzy 66:69 i Izraelem 73:75, by w meczu o trzecie miejsce w grupie pokonać Finlandię 78:65. W 1/8 finału uległa w Lille późniejszemu mistrzowi Hiszpanii 66:80, prowadząc przez trzy kwarty wyrównaną walkę.
- Pamiętam tamten turniej i naszą w nim drogę. Dziś cieszy wygrana w pierwszym spotkaniu, która daje zespołowi wiarę i nadzieję na kontynuację. Musimy być gotowi do następnego wyzwania. Nasza praca w Pradze jeszcze nie jest skończona – podsumował A.J. Slaughter. (PAP)
