[break]
„Polska jest faworytem w meczu przeciwko Szwajcarii”, krzyczy z pierwszej strony szwajcarska bulwarówka „Le Matin”, cytując... Henryka Kasperczaka. Nieprzywykła do czytania tego rodzaju opinii o naszej reprezentacji, musiałam tam zajrzeć. Przecież polskiemu kibicowi na obczyźnie, z doświadczenia ostrożnemu i niedowierzającemu butnym zapowiedziom kolejnych selekcjonerów biało-czerwonych, trudno uwierzyć, że jesteśmy w 1/8 finału Mistrzostw Europy - a tym bardziej że można się nas bać!
Mecz Polska - Szwajcaria. Liczą na „milczenie” Lewandowskiego
Tymczasem szwajcarskie media podchodzą do ekipy Adama Nawałki nieśmiało i z dużym szacunkiem. Próbują znaleźć jej słabe punkty. Zauważają brak krótkich, celnych podań, liczą też na dalsze „milczenie” Lewandowskiego. Czego się obawia Vladimir Petković? Naszej żelaznej obrony, pomysłowych rzutów wolnych i szybkich kontraataków. Powtarzane są nazwiska Krychowiaka, Milika, Glika czy Błaszczykowskiego. Dziennikarze podkreślają „solidarność i solidność” naszej drużyny. „To silny przeciwnik”, podsumowuje w gazecie „24 Heures” Reto Gertschen, wysłannik szwajcarskiej reprezentacji, który obserwował pojedynki Polaków na EURO.
Mecz Polska - Szwajcaria. Czy nad „La Nati” wisi jakieś fatum?
Równie tajemniczy jak Gertschen są ci, którzy piszą o szwajcarskich zawodnikach lub o strategii na mecz z Polską. Więcej mówi się o bowiem o fatum, jakie wisi nad „La Nati” (tak się mówi na szwajcarskich biało-czerwonych) od wielu lat. Nawet jeśli uda im się wyjść z grupy eliminacyjnej, natychmiast odpadają w kolejnej fazie... Czyżby był to jedyny, poza rwącymi się koszulkami, problem tej reprezentacji?
Z pewnością kibice tęsknią za Xherdanem Shaqiri, swoim ulubieńcem z poprzednich międzynarodowych turniejów. Wraca pytanie, czy ma wybiec w sobotę na boisko, choć zrobił się dużo bardziej postawny, a mniej zwrotny i skuteczny. 2 lata temu można było dostrzec jego uśmiechniętą twarz w każdej reklamie, teraz pałeczkę przejął (pół-Albańczyk) Granit Xhaka. Swoją drogą, przypuszczam, że na szwajcarskich treningach częściej niż niemiecki czy francuski, słychać hiszpański i języki bałkańskie.
Spokojna na co dzień Szwajcaria budzi się ze snu w czasie mistrzostw. Na domach pojawiają się flagi, samochody zdobią szwajcarskie emblematy, a romantyczny zakątek nad Jeziorem Lemańskim zamienił się w głośną Strefę Kibica.
Mecz Polska - Szwajcaria Rozmowy o EURO słychać w każdym pubie
Wysoka trybuna i ogromny ekran robią wrażenie! Zresztą, przychodzą tu nie tylko Szwajcarzy. Każdego wieczoru gromadzą się tam kibice z innej grupy językowej (w sobotę będzie tam silna polska grupa - obyśmy nie zginęli wśród okrzyków „Hopp la Suisse!”). Niedawno przyglądaliśmy się z mężem przygotowaniom do budzącego w Lozannie wielkie emocje meczu Francja-Szwajcaria. Zjadaczy gruyere’a i czekolady wcale nie było więcej niż wielbicieli camemberta i wina z Bordeaux!
Rozmowy o EURO słychać w każdym pubie. Choć mecze są komentowane w języku francuskim, z pewnością wielu kibiców wolałoby transmisję z zagranicznych kanałów sportowych. W kraju, gdzie każdy dokument spisuje się w 4 oficjalnych językach urzędowych, widać fanów z całej Europy. Równie łatwo można kupić tu chorągiewkę w barwach Szwajcarii, jak i Albanii, Portugalii, Włoch czy Francji... Możliwe, że pokolenie dzieci imigrantów (które zresztą stanowi trzon „La Nati” ) czeka na każde futbolowe święto, aby bez zahamowań wywiesić swoją flagę. Na szczęście, niedaleko mojego domu ktoś powiesił polskie barwy, bo i Polaków tutaj nie brakuje.
W sobotę czekamy więc na nasze święto. Oby Lewandowski znalazł wreszcie sposób na Yanna Sommera, który na razie odpoczywa... jeżdżąc meleksem po polu golfowym. Czyżby nie chciał patrzeć na jakiekolwiek piłki?