Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz - Legia Warszawa 61:86 (21:28, 13:16, 16:23, 11:19)
Enea Abramczyk Astoria: Smith 16, Cayo 11, Szymkiewicz 8, Simons 7 (1), Henry 7 (1) oraz Lewandowski 5, Pluta 3 (1), Ulczyński 2, Wińkowski 2.
Legia: Marble 15, 10 zb., McCallum 13 (2), Berzins 7 (1), Groselle 2, Kulka 0 oraz Leslie 20 (3), Kamiński 14 (3), Wyka 9 (1), Koszarek 6 (2), Sadowski 0, Kołakowski 0.
W pierwszym meczu po kadrowym trzęsieniu ziemi Enea Abramczyk Astorii przyszło zmierzyć się z wicemistrzem Polski. W tygodniu bydgoszczanie rozstali się z Eddym Polanco i Nickiem Muszynskim, ale debiutował w tym meczu Myke Henry, doświadczony i ograny w Europie strzelec.
Gospodarze zaczęli od niezłych akcji i prowadzenia, ale w połowie kwarty było już 5:13 po trafieniach z dystansu legionistów i trener Marek Popiołek szybko ratował się czasem. To był jednak cały festiwal "trójek", także w wykonaniu rezerwowych Kamińskiego i Wyka. Już w 1. kwarcie Legia miała 10 punktów przewagi.
Zdjęcia z parkietu oraz kibiców na trybunach w naszej galerii
Astoria początkowo nie dała się łatwo zgubić i odrobiła część strat dzięki akcjom duetu Smith - Szymkiewicz, z dystansu przymierzył także Ben Simons (szkoda, że to była jego ostatnia udana próba). Przewagę Legii podtrzymywał bardzo skuteczny do przerwy Kamiński. Gospodarze mieli coraz większe problemy z defensywą Legii i ich skuteczność spadła poniżej 40 procent.
Po przerwie Legia cały czas kontrolowała przebieg wydarzeń. Nie da się pokonać wicemistrza Polski, jeśli z dystansu trafia się trzy rzuty na 21 prób. W 3. kwarcie przewaga gości urosła do 15 punktów po trafieniach McCalluma i Lesliego. W tym czasie rywalom odpowiadał praktycznie tylko Smith. Ostatnia minuta tej kwarty to 0:7 (m.in. Kamiński z własnej połowy), a pierwsze cztery ostatniej 2:10 i przewaga błyskawicznie urosła do 25 punktów.
Myke Henry znalazł się w wyjściowej piątce, zaczął od kilku nieudanych akcji indywidualnych, ale jeszcze w 1. kwarcie zdobył swoje pierwsze punkty w PLK. Do przerwy miał 1/7 z gry, a cały mecz zakończył ze skutecznością 3/11, zaliczył aż 7 strat, 3 zbiórki i 2 bloki. Wydaje się, że na razie daleki jest od optymalnej formy i na pewno potrzebuje więcej treningów z zespołem.
Marek Popiołek: - Legia ma naprawdę dobry zespół, który gra z dużą pewnością siebie. Liczyliśmy, że powalczymy o niespodziankę, ale Legia od początku była skuteczna w rzutach 3-punktowych. W defensywie zrobiliśmy postęp, momentami wyglądało to dobrze. Szkoda, że nie przełożyliśmy tego na dobry atak, nie wykorzystaliśmy kilku szans w trzeciej kwarcie. Dla nas kluczowy będzie mecz z GTK Gliwice. Jesteśmy na etapie finalizowania kontraktu z nowym zawodnikiem wysokim, mam nadzieję, że już w niedzielę będzie na treningu
