Emeryci ciułali na ten wyjazd cały rok!

Oddział bydgoski związku od lat negocjuje z domami wczasowymi przed- lub posezonowe zniżki i inne rabaty. Byliśmy przy Czartoryskiego 18 w dniu rozpoczęcia zapisów na wakacje. Zainteresowanych tłum, do wyboru 19 ofert, miejsca w mig się rozchodziły.

Pan Edward, emeryt, poluje na tygodniowe wczasy w Zakopanem (z relaksem w basenach termalno-leczniczych na Słowacji: 580 zł plus 60 zł wstępy i przewodnik): - Dlaczego nie jadę za granicę? A co ja się będę pakować w jakieś terrorystyczne rozróby - uśmiecha się pan Edward.

Liche emerytury

Razem z nim od rana koczowało pod drzwiami sporo osób. Pani Elwira przyszła pod siedzibę związku już o godzinie 6. Jest godzina 9, kobieta z elegancko ułożonymi włosami nie ukrywa irytacji, próbuje, bez efektu, przysypiać na krzesełku w korytarzu.

- Nie mam nawet siły rozmawiać - wzdycha. Sukces osiągnęła. Zapisała się na Włochy. Pani Elwira marzyła o tym wyjeździe przez całe życie. Podobnie jak pani Aniela. Do Włoch (jest 46 miejsc i tydzień na zwiedzanie Werony, Rzymu, Watykanu, San Marino i Wenecji - 1520 zł od osoby) pojedzie w październiku z mężem. 


- Mamy dwie liche emerytury, chociaż ja przepracowałam 36, a mąż aż 40 lat. Niech pomyślę... ponad rok zbieraliśmy na tę wycieczkę. Uważam, że jest taniej niż w biurze podróży. - A gdzie tam taniej - wtrąca się ktoś z kolejki. - Dwa tygodnie w Mrzeżynie, osobiście sprawdzałem, kosztują mniej więcej tyle samo na wolnym rynku (związek ma 100 miejsc w dwóch terminach: Wielkanoc 950 zł, czerwiec 870 zł). 


- Cena jest dobra, ale cena to nie wszystko - zabrzmiał z kolejki głos rozsądku. - Przecież nas zawożą i przywożą pod same drzwi. Organizują ogniska, wieczorki integracyjne, wycieczki dostosowane do stanu zdrowia, do wieku. Czy to już się nie liczy?

Prezes bardzo się stara

Na razie liczy się to, żeby dostać się do jednego z sześciu stanowisk, w których można się zapisać. Nie jest lekko. Chwilami można się tu poczuć jak w sklepie z minionej epoki, w dniu dostawy: „Niechże się pani nie wpycha! Aha, pani z mediów? To proszę. A pan dokąd? Pan tu stał? Przecież mi oczy wydrapią, jak pana wpuszczę”. „Powinny być numerki, tak nie może być. Za gorąco, zwariować można od tych kaloryferów, za nerwowo, za długo” - takie słyszy się rozmowy w wakacyjny dzień targowy.

CZYTAJ TEŻ:
Seniorzy liczyli na więcej. Jak oceniają listę darmowych leków?

Nastroje dzielnie tonuje szef związku Zdzisław Tylicki, odpowiedzialny za organizację wypoczynku swoich podopiecznych. Uśmiechnięty czuwa tuż przy wejściu. - Zainteresowanie jest z roku na rok coraz większe. Pewnie z tysiąc osób chciałoby skorzystać z wyjazdów. Mam nadzieję, że dla wszystkich wystarczy miejsc. Staramy się negocjować jak najkorzystniejsze ceny i jak najlepsze warunki - zapewnia prezes.

Seniorzy stali się wymarzonym klientem dla branży turystycznej. - Pieniędzy za dużo wprawdzie nie mamy, ale nie robimy burd, nie bierzemy narkotyków, wcześnie chodzimy spać, kawkujemy - wylicza zalety starszych turystów cytowany już pan Edward.

- Ofert wypoczynku jest mnóstwo w całej Polsce, ale i w regionie działają biura, które specjalizują się w organizowaniu wypoczynku dla seniorów - potwierdza Ireneusz Frelichowski, przewodniczący Bydgoskiej Rady Seniorów. Dodaje, że firmy same zgłaszają się na Uniwersytety III Wieku i proponują wyjazdy.

Internet także kusi senioralnymi rajami. Znaleźliśmy w mig 11-dniowy wyjazd do Hiszpanii za 1500 zł od osoby. Brzmi nieźle. W programie... leżenie na plaży lub przy basenie, bo za jakiekolwiek wycieczki i pokazy (m.in. Barcelona, Montserrat) trzeba płacić od 40 euro. Dodatkowych opłat jest zresztą mnóstwo. Związek takich niespodzianek nie wpisuje między wierszami...

Bydgoszcz na starych fotografiach. To samo miejsce dawniej i dziś [zdjęcia]

Tak oszukujemy w regionie na L4