W Sejmie pojawił się pomysł na ustawowe ograniczenie marż na paliwa. Oznaczałoby to również ograniczenie możliwości działania Orlenu, a dofinansowanie importerów może doprowadzić do zamykania stacji benzynowych - zaznaczył ekspert Instytutu Staszica Dawid Piekarz, który w ten sposób skomentował projekt przedstawiony w czwartek przez Lewicę.
Pomysł Lewicy
W trakcie czwartkowej konferencji prasowej posłowie klubu Lewicy przedstawiali swój projekt ustawy ograniczającej marże paliw w hurcie i detalicznie. Lewica swoje tezy popierała między innymi argumentem "ograniczenia możliwości zysków (...), rozkręcania spirali marżowo-cenowej na benzynie". Jak informowali, po wprowadzeniu tych zmian cena za litr benzyny mogłaby spaść o 1,6 złotego, natomiast cena oleju napędowego o 1,10 złotego.
- Autorzy projektu kompletnie nie mają pojęcia, jak funkcjonuje rynek paliw - komentował pomysł polityków Lewicy ekspert Instytutu Staszica Dawid Piekarz. Uznał, że ustawowe rozwiązanie zaproponowane prze Lewicę za kuriozalne, bo Orlen wypracowuje za duże zyski. Piekarz przytoczył, że tylko 9 proc. przychodów PKN Orlen pochodzi ze sprzedaży paliw na stacjach, z czego ok. 60 proc. wypracowywana jest w Niemczech, Czechach i na Litwie.
- Jeśli pomysł Lewicy wszedłby w życie, to oznaczałoby, że ograniczamy możliwość funkcjonowania polskiej firmy po to, żeby kupować paliwa za granicą i dofinansowywać importerów - powiedział. Powołał się również na dane Polskiej Organizacji Handlu i Przemysłu Naftowego wskazując, że w I kwartale bieżącego roku zysk Orlenu na litrze benzyny to 7 gr.
Scenariusz chorwacki
Zauważył także, że regulacje na rynku mogą doprowadzić do zamknięcia część stacji benzynowych, bo "przedsiębiorca, który sprzedaje paliwa, nie może ich kupować drożej i sprzedawać taniej". Jako przykład podał Chorwację, gdzie wprowadzono maksymalne ceny benzyny i wiele stacji musiało zamknąć działalność.
Źródło: PAP
