Za przykładem prezydenta Joe Bidena, który zapowiedział, że Stany Zjednoczone ograniczą szkodliwe emisje gazów o 50- 52 proc. w ciągu dziewięciu lat w porównaniu z poziomami z roku 2005, poszły inne kraje, które biorą udział w internetowym szczycie klimatycznym.
Justin Trudeau, premier Kanady, zobowiązał swój kraj do redukcji dwutlenku węgla o 40 do 45 proc. poniżej poziomów z 2005 roku, choć wcześniej zapowiadał redukcje 300-procentowe. Unia Europejska z kolei zobowiązała się do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku w stosunku do poziomu z 1990 r. i uzyskania neutralności klimatycznej do 2050 r.
Japoński premier Yoshihide Suga znacząco podniósł cele drugiej co do wielkości rozwiniętej gospodarki na świecie polegające na obniżeniu emisji o 46 proc. w 2030 roku w porównaniu z 2013 rokiem. Podkreślił globalny charakter wydarzenia, przemawiając o godz. 22:00 w Japonii. - Dzień dobry, dzień dobry i dobry wieczór wszystkim - powiedział.
Wielka Brytania zapowiada 78-procentowe cięcia emisji gazów do 2035 roku w stosunku do poziomów z 1990 roku. Johnson nazwał zobowiązanie Bidena „przełomem” i powiedział, że będzie to miało "bardzo dobry wpływ” na wysiłki mające na celu ograniczenie zmian klimatycznych. Prezydent Brazylii Jair Bolsonaro zapowiedział, że jego kraj będzie dążył do neutralności węglowej do 2050 roku, a więc o dekadę wcześniej niż planowano wcześniej. Zobowiązał się również do wyeliminowania nielegalnego wylesiania w Brazylii do 2030 r..
Scott Morrison, premier Australii, obiecał poprawić długoterminowe cele swego kraju, jeśli chodzi o redukcję dwutlenku węgla, a prezydent Argentyny Alberto Fernandez zapowiada wprowadzenie nowej ustawy o ochronie rodzimych lasów.
Prezydent Chin jednak nie wyznaczył nowych celów; Pekin planuje dotrzymać swoje dotychczasowe obietnice, aby osiągnąć maksymalny poziom emisji dwutlenku węgla do 2030 roku i osiągnąć neutralność węglową do 2060 roku.
Można mówić więc o wielu pozytywnych inicjatywach szczytu klimatycznego, który zgromadził liderów z około 40 państw. Szczyt pokazał również powrót przywództwa Stanów Zjednoczonych w dziedzinie środowiska, co zostało wyraźnie przyjęte przez pół tuzina przywódców, w tym Borisa Johnsona, Angelę Merkel z Niemiec, Mario Draghiego z Włoch i prezydenta Cyrila Ramaphosa z Republiki Południowej Afryki. - Koszt bezczynności rośnie. Stany Zjednoczone nie czekają. Musimy przyspieszyć. Musimy działać, my wszyscy - mówił.
Raport Swiss Re – jednej z największych światowych firm reasekuracyjnych ujawnił, o ile skurczy się światowa gospodarka do roku 2050 z powodu kryzysu klimatycznego – w zależności od tego, na ile uda się go ograniczyć. Przy obecnych planach emisji światowa gospodarka będzie o 7-10 proc. mniejsza do 2050 r. w wyniku skutków zmiany klimatu, w porównaniu z sytuacją, w której świat osiągnąłby cele porozumienia paryskiego (o 11-14 proc. mniejsza niż w sytuacji, kiedy zmiany klimatu by nie było wcale). Przy jeszcze wolniejszych działaniach, do 2050 r. gospodarka świata skurczy się o 18 proc. Najmocniej ucierpią gospodarki azjatyckie.
Raport przedstawia dane dla 48 krajów składających się na 90 proc. światowej gospodarki, w tym wszystkich największych emitentów. Obecnie deklarowane redukcje emisji, prowadzą do utraty przez Polskę 7.9 proc. PKB do roku 2050. USA i Wielka Brytania stracą około 7 proc., Francja – około 10 proc., Chiny – 15-18 proc., Indie – 17-27 proc., Indonezja – 17-30 proc., Japonia – 8-9 proc., a Australia – 11-12,5 proc..
