Edwin Straver miał wypadek w trakcie 11. odcinka Rajdu Dakar. 48-letni Holender miał jechać nie więcej niż 50 km/h, ale upadł na ubitą ziemię. Pomoc nadeszła szybko, zarówno od innych uczestników jak i służb medycznych. Motocyklista był reanimowany już na pustyni, a następnie przetransportowany do szpitala.
Jego stan od początku był określany jako krytyczny. Lekarze poinformowali, że u pacjenta doszło do złamania jednego z kręgów szyjnych, a bicie serca miało ustać na około dziesięć minut. Straver w tym tygodniu został przetransportowany do Holandii. Jego stan nie uległ zmianie. W nocy z czwartku na piątek, decyzją rodziny, został odłączony od aparatury podtrzymującej funkcje życiowe.
CZYTAJ TEŻ: GIEMZA WIDZIAŁ UMIERAJĄCEGO GONCALVESA. "WIDOK ZOSTANIE MI NA DŁUGO W PAMIĘCI"
Tegoroczna edycja Dakaru była trzecią dla Stravera. Rywalizował on w kategorii "Original by Motul". Śmiałkowie nie mogą w niej korzystać z pomocy mechaników przez cały rajd. Cokolwiek stanie się na trasie i między etapami, sami muszą rozwiązywać problemy. Holenderski motocyklista wygrał tę kategorię w 2019 r.
Straver jest drugą śmiertelną ofiarą Dakaru 2020. Podczas siódmego etapu zmarł 40-letni portugalski motocyklista Paulo Goncalves. Więcej o tym przeczytasz TUTAJ.
ZOBACZ TEŻ:
