Zaczyna się około godz. 20, trwa różnie - czasami do 22 i później. Nie każdego dnia. Świadkowie mówią, że motocykliści na ulicy Kamiennej regularnie się ścigają, rozpędzając maszyny do olbrzymich prędkości.
- Mało który zważa na pojawiające się sporadycznie o tej porze samochody, zwyczajnie śmigają między nimi - opowiada jeden z Czytelników.
O nielegalnych wyścigach bydgoska drogówka nic nie wie. - No nie mamy zgłoszeń od mieszkańców z tego rejonu miasta - przyznaje podkomisarz Przemysław Słomski z zespołu prasowego bydgoskiej Komendy Wojewódzkiej policji. - Mieszkańcy sygnalizują nam inne miejsca. Wiemy o Fordońskiej, podobny problem jest też na Grunwaldzkiej. Po sygnale z „Expressu” uwrażliwimy patrole na Kamienną.
Przemysław Słomski zapowiedział wysyłanie na te ulicę nieoznakowanych radiowozów. - Ten rejon oczywiście jest patrolowany, ale może być tak, że po zauważeniu oznakowanego radiowozu, motocykliści znikają - mówi.
Śmierć na własne życzenie
Tegoroczny sezon motocyklowy jest tragiczny. Już w kwietniu rozpędzony motocykl uderzył w słup energetyczny na Szpitalnej. W maju w Brzozie motocyklista najechał na tył stojącego auta - na szczęście tylko złamał nogę. W wypadku na obwodnicy Szubina w czerwcu kierującemu ścigaczem urwało rękę. W Złejwsi Wielkiej motocyklista nadział się wprost w nabierak koparki. 22-latek zginął.
O efektach działań wobec motocyklistów nikt w policji nie potrafi nic powiedzieć. Wiadomo tyle, że wypadków jest więcej niż rok temu - trupów także. W pierwszym półroczu w województwie zginęło 10 kierowców ścigaczy. Siedmiu z nich poniosło śmierć na własne życzenie - uznano ich za sprawców. Tymczasem rok temu nie zginął ani jeden kierowca jednośladu! Do początku sierpnia motocykliści spowodowali 78 kolizji. Dla porównania w tym samym czasie w 2015 roku byli winni spowodowania 65 stłuczek.
Skąd przyczyny?
- Spora grupa motocyklistów przestrzega przepisów ruchu drogowego i są świadomi zagrożeń na drodze, ale są też i tacy, którzy z dróg robią sobie tory wyścigowe! Górę nad rozsądkiem bierze brawura - zaznacza podkomisarz Joanna Karpińska z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Przez brak fotoradarów?
- Zdecydowanie najczęstszą przyczyną wypadków z udziałem miłośników „dwóch kółek” jest m. in. przekraczanie dozwolonej prędkości, przecenianie swoich umiejętności oraz wyprzedzanie w miejscach niedozwolonych podkreśla policjantka. - Wystarczy chwila nieuwagi, gwałtowny manewr i może dojść do zdarzenia w ruchu drogowym... Motocykle nie posiadają ani pasów, ani poduszek powietrznych. Zderzenie kierującego jednośladem z innym pojazdem lub elementem infrastruktury najczęściej kończy się tragicznie.
Przyczynę większej liczby wypadków, których sprawcami są kierowcy ścigaczy, upatruje się też w nowelizacjach prawa - ich skutkiem jest wyłączenie z użytkowania znacznej części fotoradarów. Od początku roku nie może z nich korzystać straż miejska, a większości urządzeń stacjonarnych nie chce wciąż przejąć Inspekcja Transportu Drogowego. Stoją nieczynne. W tej chwili na na 10 tysięcy km polskich dróg fotoradarów przypadka zaledwie 11. W Szwajcarii - 54, w Wielkiej Brytanii - 72, w Szwecji - 76. W Bydgoszczy nie ma ani jednego stacjonarnego urządzenia.