MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dziennik z łowów na czarownice

Tadeusz Oszubski
Połowa XVII wieku to epoka polowań na czarownice i czasy działalności najsłynniejszego pogromcy rzekomych wiedźm, Anglika Matthew Hopkinsa. Ostatnio ujawniono dokument opisujący detale tych mrocznych praktyk.

Połowa XVII wieku to epoka polowań na czarownice i czasy działalności najsłynniejszego pogromcy rzekomych wiedźm, Anglika Matthew Hopkinsa. Ostatnio ujawniono dokument opisujący detale tych mrocznych praktyk.

<!** Image 2 align=right alt="Image 161039" sub="Rycina z XVII wieku, przedstawiająca scenę kaźni czarownicy">Matthew Hopkins przeszedł do historii jako generalny tropiciel czarownic, łowca kobiet, które podobno miały konszachty z diabłem. Historycy do dziś spierają się, ile ofiar Hopkins posłał na śmierć. Zapiski z epoki potwierdzają, że za sprawą tego angielskiego łowcy w procesach o czary skazano ponad 30 kobiet. Zakłada się jednak, że ofiar mogło być znacznie więcej, ponad dwie setki. Pierwsza i jedna z najgłośniejszych akcji Matthew Hopkinsa i jego zespołu oprawców miała miejsce we wsi Manningtree w hrabstwie Essex. Łowy na czarownice trwały tam od wiosny do lata 1645 roku.

Szczegóły z epoki terroru

Zajścia w Manningtree owiane były mgłą tajemnicy. Najnowsze badania uczonych z uniwersytetu w Manchester wyjaśniają tę zagadkę. 29 października tego roku brytyjski dziennik „The Mail” poinformował o odkryciu i przeanalizowaniu dziennika Nehemiasza Wallingtona, purytańskiego pisarza, który był naocznym świadkiem mrożących krew w żyłach zajść w Manningtree. Diariusz Wallingtona spisany 350 lat temu podaje szczegóły z epoki terroru i najdrobniejsze detale dotyczące losów ofiar Matthew Hopkinsa.

<!** reklama>Jak w marcu 1645 roku odnotował Wallington, jedna z podejrzanych o czary, „młoda służąca Rebecca West wyznała na torturach, że oddawała swoje ciało diabłu, który pojawiał się w jej sypialni pod postacią przystojnego młodego mężczyzny”. Dziewczyna wyznała na mękach to, co chcieli od niej usłyszeć oprawcy, którzy zastosowali takie metody, jak nakłuwanie ciała szydłem, podtapianie, wykręcanie kończyn. Hopkins i jego ludzie męczyli Rebekę tak długo, aż wyznała swe winy i ujawniła wspólników. Pierwszą podejrzaną stała się Anne West, matka ofiary. Bo gdy dziewczynie zadawano ból, wołała matkę. Oprawcy przyjęli więc, że Anne też jest czarownicą.

Anne West wzięto na męki. Ona też uległa bólowi. Tak, jak jej córka Rebecca, pod groźbą dalszych tortur podała kilka nazwisk domniemanych czarownic.

Bez prawa do obrony

Jedną ze wskazanych przez Rebekę podejrzanych o konszachty z diabłem była wieśniaczka Elizabeth Clarke z Manningtree. Jak zapisał Wallington, Hopkins poddał Elizabeth badaniu, „czy ma ona na ciele znaki diabła” - za takie uznawano brodawki lub znamiona. Panią Clarke upokorzono odzierając z szat i publicznie poddając oględzinom całe jej ciało. Potem kobietę poddano torturom. Nie trwało długo, a przyznała się do współpracy z Rebeką i Anne West oraz do tego, że wspólnie uśmierciły czarami dwoje dzieci. Elizabeth Clarke i panie West podały nazwiska jeszcze innych kobiet, te z kolei wzięte na męki wskazywały kolejne domniemane czarownice. Matthew Hopkins miał powód do dumy. W niewielkim Manningtree ujawnił całą szajkę służebnic diabła.

Proces kilkudziesięciu domniemanych czarownic z Manningtree przeprowadzono w Chelmsford w lipcu 1645 roku. Kobiety były pozbawione obrońcy i w praktyce ich zeznania przed sądem sprowadzały się do wygłaszania wymuszonej samokrytyki. Jak opisał to w swym dzienniku Wallington, Rebecca West oświadczyła wtedy, że miała wizję. „Ujrzała siebie obejmowaną przez płomienie ognia, ale gdy tylko wyznała grzechy, płomienie znikły. Gdy zakończyła w pełni swą spowiedź oświadczyła, że odczuła takie zadowolenie, iż może stwierdzić, że stała się najszczęśliwszym stworzeniem na świecie”.

Sędziowie oparli swój werdykt na dowodach zebranych przez Matthew Hopkinsa. 19 domniemanych czarownic z Manningtree uznano za winne rzucania czarów i cielesnych związków z wysłannikami sił piekielnych. Zgodnie z ówczesnym angielskim prawem kobiety zostały powieszone.

Gruźlica, czyli odwet czarownic?

Nehemiasz Wallington, autor wstrząsającego opisu praktyk stosowanych w śledztwie przez Matthew Hopkinsa, zmarł w 1658 roku. Jego dziennik, przebadany jesienią tego roku przez naukowców z uniwersytetu w Manchester, jest obecnie przechowywany w Tatton Hall, w hrabstwie Cheshire.

Kariera generalnego tropiciela czarownic nie trwała długo. Co zaskakujące, Hopkins przerwał swoją działalność w czasach rozkwitu polowań na czarownice na Wyspach Brytyjskich, po czym osiadł właśnie w Manningtree. Zamieszkał tam w skromnym domu i napisał dzieło swojego życia, książkę „The discovery of witches” („Wykrywanie czarownic”). Kilka miesięcy po opublikowaniu tej książki generalny tropiciel czarownic zmarł na gruźlicę. Był przekonany, że wyniszczająca go choroba jest skutkiem rzucenia na niego uroku. Że to odwet czarownic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!