Strona internetowa z wynikami egzaminów, niezwykle popularna wśród rodziców nastolatków, przestała działać. - Nie chcemy, by na tej podstawie tworzono rankingi szkół - tłumaczy CKE.
<!** Image 2 align=right alt="Image 118752" sub="Rodzice mają świadomość, że wyniki końcowego egzaminu nie do końca mówią wszystko o szkole. Dlatego chętnie korzystali z serwisu Fot. Tadeusz Pawłowski">Witrynę wynikiegzaminow.pl odwiedzało średnio około tysiąca osób dziennie, a w ostatnich tygodniach takich wejść notowała nawet kilka razy więcej. Większość surferów to rodzice uczniów, ale także nauczyciele i dyrektorzy. - Gdy córka wybierała gimnazjum, zaglądałam tam często i próbowałam jej coś podpowiadać. Mam świadomość, że wyniki końcowego egzaminu nie do końca mówią wszystko o szkole, ale co nieco pokazują. Przecież od niego zależy, między innymi, czy uczniowie mają dalej szansę na dobre liceum - tłumaczy Ewa Nowek, której córka ukończyła gimnazjum przy bydgoskim III LO.
Od wczoraj popularna strona nie działa, pojawił się na niej jedynie komunikat: serwis został zawieszony, a rozmowy z Centralną Komisją Egzaminacyjną na temat jego kontynuacji trwają. - Publikowaliśmy tutaj dane od 2006 roku. Serwis nie działa od czwartku, a otrzymałem już dziesiątki listów od rodziców, którzy nie rozumieją, co się stało - mówi Mieczysław Łais, prezes OSI CompuTrain, który stronę prowadził. - To nie były tylko suche wyniki egzaminów czy matur, ale szczegółowe opracowania i analizy przygotowywane przez specjalistów z CKE. Pokazywaliśmy wynik każdej szkoły w staninach, czyli z procentowym podziałem w 9-stopniowej skali, od najwyższej, przez średnie, do najniższej. To dawało obraz od a do zet. Nowy dyrektor CKE stwierdził, że taki sposób pokazywania i prezentacji danych nie jest odpowiedni, więc zdecydowaliśmy o zawieszeniu serwisu. Rozmawiamy jednak nad inną formułą ich prezentacji. Mam nadzieję, że dojdziemy do prozumienia i serwis znów ruszy - zapowiada prezes Łais.
<!** reklama>Zdaniem szefostwa Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, publikacja dotychczasowych danych nie dawała pełnego obrazu szkoły, a zachęcała jedynie do tworzenia rankingów szkół. - A te powodują, że szkołom tak bardzo zależy na zajęciu jak najwyższej lokaty, że uczą tylko pod testy - tłumaczy komisja.
Jednak, gdyby nie ta strona, niektórzy zainteresowni nigdy nie poznaliby egzaminacyjnego wyniku szkoły. Bo dla niektórych dyrektorów, przychodzące z okręgowych komisji dane, były najpilniej strzeżoną tajemnicą. - Wynik egzaminu, czyli goła, sucha liczba, niewiele mówi o pracy szkoły i bywa mocno krzywdząca - uważa Małgorzata Trzcińska, dyrektorka Zespołu Szkół nr 24 w Bydgoszczy, która od dwóch lat, konsekwentnie, odmawia mediom podawania informacji o wynikach testów. - O efektach pracy szkoły decyduje nie tylko zaangażowanie nauczycieli, ogromne znaczenie ma także intelekt uczniów oraz środowisko, z krótego pochodzą. Czy szkoła dobrze pracuje, można zmierzyć w jeden sposób, obliczając tak zwaną edukacyjną wartość dodaną. Porównujemy wyniki uczniów ze sprawdzianu szóstoklasisty z tymi, które osiągnęli na koniec gimnazjmum. Przeliczamy to na specjalnym kalkulatorze. Gdy wartość jest dodatnia, mamy powód do dumy, bo znaczy, że uczeń się rozwija. Gdy ujemna, mamy problem. Dopiero takie dane pokazują, czy szkoła dobrze pracuje.
Ale nie wszyscy szefowie szkół są tak szczerzy. Bywają i tacy, którzy wyniki ujawniają mediom nader chętnie, ale zazwyczaj... zawyżone. - Słyszałam o takich przypadkach. Zresztą, jeszcze jako dyrektor szkoły dokładnie analizowałam dane i odkrywałam takie niespodzianki. To bardzo nieuczciwe - przyznaje Iwona Waszkiewicz, kurator oświaty. - Jestem jak najbardziej za publikacją osiągnięć szkół, ale same wyniki egzaminów to za mało. Ministerstwo pracuje nad nową formułą oceny ich pracy. Ma ona badać nie tylko sferę dydaktyczną, ale także bezpieczeństwo, życie społeczne, sprawdzać, na przykład, jak rozwija się w niej uczniowskie talenty. Taka kompleksowa ocena ma być dokonywana raz na 5 lat i kończyć się raportem. Jego publikacja uniemożliwi wprowadzanie kogokolwiek w błąd - komentuje kurator.