https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwusuwowy, pyrkający silnik i niebieskawy dymek

tb
Jeździ beznadziejnie, wydaje dziwne dźwięki, sylwetka nie należy do najurodziwszych. Mimo to sentyment jest silniejszy od rozsądku.

Jeździ beznadziejnie, wydaje dziwne dźwięki, sylwetka nie należy do najurodziwszych. Mimo to sentyment jest silniejszy od rozsądku.

<!** Image 2 align=left alt="180" >- Komfort minimalny. Wad mnóstwo. Konstrukcja prosta, wnętrze spartańskie. Nie da się jednak ukryć, że to jeżdżący kawał polskiej motoryzacji - przekonuje Jakub Deja, student telekomunikacji i szczęśliwy posiadacz syreny 105.

Kuba na co dzień porusza się hondą civic

- Nie da się ukryć, jest w tym jakaś magia. Dwusuwowy, nierówno pyrkający silnik i niebieskawy dymek z rury wydechowej. Jaki samochód ma coś takiego? Syrena to prawdziwa królowa szos - przekonuje z uśmiechem 23-latek.

Jej zdobycie wcale nie było łatwe. Okazało się, że ofert sprzedaży nie ma zbyt wiele. – Szukaliśmy z kolegą auta już zarejestrowanego, bo prawo nie dopuszcza do ruchu raz wyrejestrowanych dwusuwów - wyjaśnia Kuba.

W końcu wymarzony bolid znalazł się w Złotnikach Kujawskich. - O dziwo, odpalił od razu. Pierwsze jazdy wypadły świetnie, większych usterek nie było, ale czeka nas przy samochodzie jeszcze dużo pracy - przyznaje Marcin Kłosowski, kolega Kuby z uczelni. Razem zamierzają doprowadzić polską królową szos do stanu tip-top. Ma być jak nowa, prosto spod igły.

- W garażu, gdzie stoi auto, spędzamy każdą wolną chwilę. Znajomi i rodzina na początku patrzyli na to trochę dziwnie, pytali, po co nam ta syrena - mówi Kuba Deja. - Teraz, kiedy wszyscy przekonali się, że to na poważnie, pomagają nam. Nagle okazało się, że mnóstwo osób przez całe lata chomikowało gdzieś po piwnicach części do „skarpety”. Wszyscy myśleli, że, być może, się kiedyś przydadzą. Potem syreny odeszły w zapomnienie, a części leżące w zakamarkach pokryły się kurzem. No i teraz są potrzebne - śmieje się Marcin.

Zapaleńcy uporali się już w wyjęciem i remontem silnika. - Niedługo wstawimy nowe sprzęgło. Następnie trzeba będzie zająć się renowacja podłogi. Niestety, właściwie jej wykonaniem od nowa, po poprzednią zjadła rdza. Oczywiście rama podwozia musi zostać zabezpieczona przez korozją. Potem zajmiemy się nadwoziem, które doczeka się lakierowania. W kolejce czeka też wnętrze, które musimy poddać całkowitej renowacji – wylicza Jakub.

Z generalnym remontem „stopiątki” trzeba się uporać do lipca przyszłego roku, kiedy maszyna i jej szczęśliwi właściciele zamierzają wziąć udział w zlocie starych aut organizowanym przez Tucholskie Stowarzyszenie Pojazdów Zabytkowych.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski