https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dwa spojrzenia na fetę na Starym Rynku

Jarosław Reszka
Dzięki portalowi YouTube świat obiegł filmik z ostatniego niedzielnego wieczoru na Starym Rynku. Pokazuje policjantów w hełmach, ściśniętych w jednej z uliczek, które dobiegają do Rynku. Przed policjantami kilkuset fanów Zawiszy głośno cieszy się z awansu, słychać przekleństwa, nie bardzo wiadomo, kto je do kogo rzuca. Wyjaśnia to podpis do filmiku, zapowiadający, że oglądamy prowokację policji wobec kibiców.

Dzięki portalowi YouTube świat obiegł filmik z ostatniego niedzielnego wieczoru na Starym Rynku. Pokazuje policjantów w hełmach, ściśniętych w jednej z uliczek, które dobiegają do Rynku. Przed policjantami kilkuset fanów Zawiszy głośno cieszy się z awansu, słychać przekleństwa, nie bardzo wiadomo, kto je do kogo rzuca. Wyjaśnia to podpis do filmiku, zapowiadający, że oglądamy prowokację policji wobec kibiców. Film jest na tyle niewyraźny, że trudno się zorientować, kto na nim atakuje, kto jest atakowany. Na tyle wyraźny jednak, by zobaczyć sylwetki policjantów przypominających ZOMO w rynsztunku. W tej sytuacji podpis ustawia odbiór nagrania. Wielu internautów zapewne uwierzyło, że zła policja zasadziła się na kibiców, by popsuć im święto. Ale są też w obiegu inne dokumenty z gorącej niedzieli na Starym Rynku. Te nie trafiły do YouTube, rozchodzą się pocztą pantoflową. Proszę spojrzeć na zdjęcie obok, zrobione przed północą. Niby-ZOMO o tej porze pewnie już smacznie zasypia w łóżeczkach, kibice zaś opanowali monument, zamieniając go w pomnik Walki bez Męczeństwa. Z następną pocztą pantoflową dotarła wieść, że kiedy ludzie z ratusza wyszli, by z Rynku usunąć reklamowy baner, to ze strony nocnych okupantów pomnika powitał ich szpaler... siusiaków. Prezentowaną tu fotkę wraz z anegdotą oficjalną już pocztą wysyłam nieugiętym obrońcom smutnej pamiątki wojny. Drodzy Państwo, jeśli pomnik ma być otoczony szacunkiem, a nie pijanymi dzikusami, to albo musimy zmienić jego lokalizację, albo zmienić policję i straż miejską na taką, która nie chodzi spać z kurami.
<!** reklama>

Jest sposób, by pozbyć się waśni w związku z pomnikami, patronami ulic, placów, szkół itd. Otóż należy je nazywać bezpiecznie, ponadczasowo. Nie ograniczy to bynamniej nazewnictwa do biologii (jak chociażby ulice Rysia czy Sasankowa) i geografii (Toruńska, Morska). Intuicyjnie rozumieją to koronowianie, na swej stronie internetowej zgłaszający propozycje nazwy nowego ronda na niebezpiecznej drodze nr 25. Wśród zgłoszeń są właśnie takie ponadczasowe: „Lotników Koronowskich”, „Obrońców Koronowa” czy „Bohaterów Koronowa”. I każdy niech sobie według upodobania podkłada pod te nazwy dowolne osoby czy wydarzenia. Obrońcy Koronowa dla jednych mogą mieć mundury zielone, dla innych szare, czarne albo feldgrau. W Bydgoszczy już przynajmniej jedną nazwę ocalono przed całkowitym wymazaniem z rejestrów: dawna ul. Przyjaźni Polsko-Radzieckiej nazywa się teraz Przyjazną i jako taka ma szansę przetrwać wieki, chyba że i przyjaźń stanie się kiedyś ideologicznie podejrzana. Idąc za tym przykładem, ul. Planu 6-letniego należałoby szybciutko przemianować na Planu, natomiast Techników można by na miarę czasów i ambicji najpierw awansować na Inżynierów, następnie na Magistrów Inżynierów, a może nawet Doktorów Inżynierów. Zachodzę natomiast w głowę, co wymyślić w miejsce jeszcze bardziej niemodnej ul. Betoniarzy. Może Twardzieli? Na twardzieli - nie tylko w barwach Zawiszy - zawsze będzie moda i popyt.

Mówi się: dobry bajer - pół roboty. Nie wiem, ile za tę umiejętność płacą Marii Karwowskiej, prezes Polskiej Konfederacji Pracodawców „Lewiatan” w regionie, ale pewnie i tak za mało. Bo w naszym regionie w ogóle płacą za mało, nie wyłączając samej Bydgoszczy. W zestawieniu średniej płacy w 18 miastach wojewódzkich (dwa województwa mają po dwie stolice) Bydgoszcz znalazła się na mało chlubnym 15. miejscu. Oto jak ten fakt tłumaczy w „Expressie” prezes Karwowska: „Mamy bardzo dobre uczelnie, a na rynku wielu absolwentów, którzy są dla siebie konkurencją. W czasach rozkwitu wielu z nich wchłaniały gospodarki Gdańska, Poznania i Warszawy. Teraz ten ruch jest mniej widoczny, zostają więc w naszym województwie. Pracodawcy widzą, że mają duży wybór pracowników z dobrymi kwalifikacjami. Oferują im stabilną, dobrą pracę, ale za określone pieniądze”. Rozumiem, że w Warszawie czy Gdańsku nie ma kryzysu i tam się dobrze płaci za złą pracę.

<!** Image 2 align=none alt="Image 173801" sub="Stary Rynek, niedziela przed północą. Fani Zawiszy fetują awans do I ligi
Fot. Andrzej Maziec">

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski