Etap wygrali Yazeed Al-Rajhi z Dirkiem Von Zitzewitzem (pierwsze etapowe zwycięstwo dla Toyoty). Załoga Orlen Team, jadąca takim samym Hiluxem, była 12 minut wolniejsza. Liderami są Stephen Peterhansel i Edouard Boulanger. Ekipa X-raid z kierownicą w Mini w niedzielę zajęła drugie miejsce. Długo prowadziła, ale przez pęknięty wahacz dała się wyprzedzić. Celem Przygońskiego pozostaje podium rajdu, którego finisz zaplanowany jest na piątek. Aktualnie trzecią pozycję zajmują Carlos Sainz i Lucas Crouz. Wprawdzie Polak traci do Hiszpanów jadących Mini ponad 40 minut, ale na Dakarze to nie jest duża różnica.
Zwłaszcza, gdy w grę wchodzi etap maratoński. Jego pierwszą część zawodnicy mają za sobą - było to aż 453 km odcinka specjalnego i 284 km dojazdówki. We poniedziałek karawanę czeka 375 km oesu i 334 km dojazdówki. Kluczowe jest to, że między niedzielną a poniedziałkową jazdą zespoły nie mogą skorzystać z serwisu. Brak awarii jest więc połową sukcesu.
- Wygląda na to, że nie mamy usterek w samochodzie. Z tego się cieszę, bo nie mamy przy sobie dużo części, więc najważniejsze, żeby auto było niedraśnięte. Choć wszystko przejrzymy na biwaku. Na odcinku przebiliśmy jedną oponę. Zatrzymaliśmy się też na szczycie wydmy, ale dzięki specjalnym podkładkom, które wozimy, udało nam się szybko wykopać - uzupełnił 35-letni kierowca.
Dzień przerwy nie wybił z rytmu liderów kategorii SSV Arona Domżały i Macieja Martona. Ekipa Monster Energy Can-Am zwiększyła swoją przewagę nad drugą parą do blisko dziesięciu minut. Co prawda w niedzielę Polacy zajęli szóste miejsce, mając nieco ponad dziesięć minut straty do zwycięzcy, ale ich główni rywale dojechali za nimi. Czeka ich pracowita noc, bo w drugiej części niedzielnego etapu uszkodzili przedni napęd i muszą go naprawić własnymi rękami.
Za to przed nimi, na czwartej pozycji, dojechali Michał Goczał i Szymon Gospodarczyk. Jedna z dwóch ekip Energylandia Rally Team w klasyfikacji generalnej jest czwarta. Z kolei brat Michała, Marek, w parze z pilotem Rafałem Martonem (ojciec Macieja) zajęli dziewiąte miejsce i na pięć etapów do końca rajdu są na 11. miejscu w całkowitym zestawieniu.
Jak robot jedzie w tej edycji Kamil Wiśniewski, nasz jedyny reprezentant w kategorii quadów. Zawodnik Orlen Team był siódmy i na tej samej pozycji jest w klasyfikacji generalnej.
Ciężki dzień ma za sobą Maciej Giemza, który odczuwa skutki odniesionej w poprzednim tygodniu kontuzji. - Niestety, przekonałem się, że nadgarstek nie da mi utrzymać takiego tempa, jak na początku, ale muszę się z tym pogodzić - przyznał 22-letni motocyklista, który w niedzielę był 22., a w generalce jest 20.
Drugi kierowca Orlen Team, Adam Tomiczek, już wcześniej wycofał się z rywalizacji z powodu kontuzji kręgosłupa. Z kolei Konrad Dąbrowski (Duust Rally Team) był 40. na odcinku i awansował na 39. pozycję w klasyfikacji generalnej. - Jako ojciec Konrada jestem zmartwiony, że jedzie tak szybko, z drugiej strony dumny, jak sobie radzi. Jego tempo jest wyjątkowo dobre - ocenił Marek Dąbrowski, wielokrotny uczestnik Dakaru.
JUŻ IDZIESZ? MOŻE CIĘ ZAINTERESUJE:
- Ta piękność to nie żona piłkarza, a... sędzia!
- Zwolniona z klubu piłkarka zarabia w serwisie dla dorosłych
- Była dziewczyna Szczęsnego spotyka się z kierowcą Formuły 1
- Polka łowi gigantyczne ryby! Piękna Monika i jej okazy [ZDJĘCIA]
- Były piłkarz ma powalająco piękną córkę [ZDJĘCIA]
- Żona Łukasza Skorupskiego została napadnięta. Bramkarz jest wściekły
