Ministerstwo Finansów zdecydowało wczoraj o obniżce akcyzy na paliwa o 25 groszy na litrze. To dobra wiadomość dla kierowców oraz producentów. Jednak obawy pozostały.
Trzyma się jeszcze PKS. Ceny biletów od kilku lat prawie się nie zmieniają. Jeśli ceny bilety pójdą w górę, będzie to cios dla najuboższych, którzy żyją nadzieją, że komunikacja będzie dotowana. Na alarm biją za to rolnicy i przedsiębiorcy:
- Jestem ofiarą podwyżki cen paliwa. Mogę powiedzieć, że znajduję się na krawędzi bankructwa. Mówię to na podstawie tegorocznych wyników. Ceny zboża zmalały, ceny paliwa rosną. Na uprawę jednego hektara potrzebuję co najmniej40 litrów ropy rocznie. To są potworne koszty. Dojdzie do tego, że wrócimy do koni - ubolewa Ryszard Wiechetek, rolnik z Dochanowa.
- Wzrost cen paliw nikomu dobrze nie wróży, bo na paliwach wszystko jest oparte. Obawiam się wzrostu inflacji i ubożenia społeczeństwa- mówi Maciej Wysocki, prezes SRH „Rolnik”.
Jedyną osobą, która w kryzysie paliwowym widzi zysk dla swojej firmy, jest Wojciech Meler, dyrektor żnińskiej cukrowni:
- To jest najlepszy czas na rozwinięcie produkcji biopaliw w naszej fabryce. Lepszego nie było i nie będzie - mówił niedawno „Expressowi”.
Podobnego zdania jest także Maciej Wysocki.
- Kataklizm w Stanach Zjednoczonych, terroryzm i inne klęski żywiołowe wskazują, że pomysł produkcji biopaliw należy szybko przekształcić w czyn. Musimy być niezależni od wzrostu cen ropy na światowych rynkach - podkreśla.
W miarę zadowoleni są kierowcy, którzy mają samochody na gaz. Obawiają się jednak zimnego prysznicu w postaci podniesienia akcyzy na to paliwo.
