Do wypadku doszło w sobotę (9 listopada) krótko po godzinie 14, na 266 kilometrze Drogi Krajowej nr 10 niedaleko Bydgoszczy (w rejonie węzła w Styrszku). Zderzyły się tam dwa samochody osobowe. Oba pojazdy, jak wynika z pierwszych relacji z miejsca zdarzenia, nadają się do kasacji.
- Na razie wiadomo o czterech osobach poszkodowanych w wyniku tego wypadku - słyszymy od jednej z osób pracujących na miejscu zdarzenia. - Co do jednego z uczestników, wiemy o tym, że został przetransportowany w stanie ciężkim do szpitala w Bydgoszczy.
Bardziej precyzyjne informacje podaje z kolei policja.
– Kierujący pojazdem marki Honda, który był w drodze w kierunku Torunia, jechał za ciężarówką marki Mercedes z naczepą - mówi asp. Krzysztof Bratz z Zespołu Komunikacji Społecznej Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Dodaje, że z nieznanych jeszcze przyczyn auto zjechało na przeciwległy pas ruchu i zderzyło się z nadjeżdżającym z przeciwka Lexusem. Uderzony samochód dachował. - Kierujący i pasażer z Hondy i Lexusa trafili do szpitala na badania - precyzuje policjant.
Policja będzie ustalała, co dokładnie było przyczyną wypadku. Po zdarzeniu DK 10 była całkowicie zablokowana, następnie wprowadzono ruch wahadłowy. Obecnie nie ma już utrudnień.
"Droga śmierci" pod Bydgoszczą
Droga Krajowa numer 10 pod Bydgoszczą od lat bywa nazywana drogą śmierci. Praktycznie nie ma tygodnia, by nie doszło tam do poważnego wypadku. Nieco ponad tydzień temu na wysokości Emilianowa, przy zjeździe do Bydgoskiego Parku Przemysłowo-Technologicznego, zderzyły się dwa osobowe samochody - toyota i volkswagen. Pracujący na miejscu policjanci ustalili, że kierowca pierwszego z samochodów nie ustąpił pierwszeństwa.
W tym, wspomnianym zdarzeniu akurat nikt nie został ranny, to wyjątek. Kierujący mogą mówić o szczęściu. Kilka dni wcześniej na DK 10 w rejonie Torunia doszło do karambolu z udziałem czterech samochodów. Pięć osób trafiło wtedy do szpitali.
