Peter Prevc na treningu przed kwalifikacjami konkursu mistrzostw świata na dużej skoczni w Planicy miał strasznie wyglądający upadek.
Na szczęście słoweński skoczek wyszedł z tego fatalnie wyglądającego wypadku obronną ręką. Dzień po zdarzeniu uspokoił swoich fanów:
„Czasami rzeczy wyglądają źle. Na szczęście wyszedłem z upadku tylko z wstrząsem mózgu i złamanym plecem. Serdeczne podziękowania dla mojej żony, wszystkich ratowników medycznych, lekarzy, pielęgniarek, którzy dbają o mnie, żebym zdrowy wyszedł ze szpitala. Dziękuję wszystkim za przesłanie otuchy” – napisał Prevc w swoim poście na Instagramie.
Nie wszystkie skoki miały jednak tak szczęśliwe zakończenie jak Petera Prevca. O najgorszych upadkach, mających w ostatnich latach najpoważniejsze konsekwencje, niewielu dziś nie pamięta. Nie dotknęły one bowiem skoczków z czołówek gazet i portali internetowych, ale tych, których nazwiska przeciętnemu kibicowi niewiele mówią.
Skok, który skończył się uszkodzeniem kręgosłupa
W styczniu 2016 roku podczas testów skoczni w Bad Mitterndorf fatalny w skutkach upadek zaliczył Lukas Mueller. Urodzony w 1992 roku austriacki skoczek, medalista mistrzostw świata juniorów, któremu w Pucharze Świata zdarzyło się nawet zająć miejsce w czołowej dziesiątce, natychmiast po zdarzeniu został zabrany do szpitala i przeszedł operację, niestety, na skutek doznanych obrażeń kręgosłupa został częściowo sparaliżowany od pasa w dół. W ubiegłym roku w jednym z wywiadów opowiadał, jak wygląda jego codzienność po tym fatalnym wydarzeniu. - Chciałem móc wstać z wózka, a teraz chodzę o kulach, a czasami, podczas terapii, nawet bez nich - mówił były skoczek.
Rok wcześniej, także w Austrii, katastrofalny w skutkach upadek zanotował Amerykanin Nicholas Fairall. Już podczas treningu w Bischofshofen skoczek po wylądowaniu za mocno wychylił się do przodu, upadł na twarz, ale... stwierdził, że czuje się na tyle dobrze, że weźmie udział w kwalifikacjach. W ich trakcie doszło do powtórki zdarzenia, tym razem z tragicznym skutkiem. Zawodnik ze Stanów Zjednoczonych doznał poważnego urazu kręgosłupa i wylądował na wózku inwalidzkim. Obecnie zajmuje się m.in. narciarstwem wodnym w wersji dla niepełnosprawnych.
Skoki Polaków, które mogły źle się skończyć
W erze polskich skoków między między Stanisławem Marusarzem a Adamem Małyszem, najlepszy polski zawodnik, według mistrza olimpijskiego z Sapporo 1972 Wojciecha Fortuny, zaliczył tragiczny upadek. Zdzisław Hryniewicki, bo o nim mowa, były rekordzista Polski w długości skoku i były rekordzista skoczni w Wiśle, przygotowując się do wyjazdu na igrzyska w Squaw Valley w 1960 roku, podczas treningu na skoczni w Wiśle-Malince, miał ciężki upadek, podczas którego złamał trzon kręgu szyjnego. W wyniku urazu nastąpił natychmiastowy niedowład górnych kończyn i całkowity bezwład tułowia wraz z kończynami dolnymi. Do końca życia „Dzidek” pozostał sparaliżowany i poruszał się przez 22 lata na wózku inwalidzkim.

Najdramatyczniej wyglądający upadek spośród polskich skoczków w tak zwanej nowej erze zanotował Tomasz Pochwała, który w 2002 roku upadł na podłoże i wielokrotnie przekoziołkował w dół. Na szczęście w kolejnym sezonie nasz zawodnik mógł wrócić do rywalizacji. Pechowe wydarzenie, na szczęście bez poważniejszych konsekwencji dopadło także Piotra Żyłę. Podczas konkursu w Wiśle w 2019 roku nasz skoczek zaliczył paskudnie wyglądający upadek już po wylądowaniu, niemal bezładnie osunął się wiele metrów i przez krótką chwilę pozostawał bez ruchu. Jak się później okazało Polakowi poza rozbitą głową nie stało się nic poważniejszego, jego zakrwawiona twarz na długo utkwiła jednak w pamięci kibiców.
Wielki pechowiec z Austrii
Wielkim pechowcem był także Thomas Morgenstern, który aż dwukrotnie uczestniczył w wydarzeniach, które mogły zakończyć się tragicznie. Oglądając wydarzenia z udziałem Austriaka aż trudno uwierzyć, że nie stało mu się nic poważnego. Pierwszy przypadek miał miejsce w 2003 roku w Ruce, a do fatalnie wyglądającego upadku przyczynił się silny wiatr. Skoczek przekoziołkował nad bulą, upadł na kręgosłup i zsunął się wiele metrów. Choć wszystko wyglądało naprawdę źle, po kilkutygodniowej przerwie pechowiec wrócił do rywalizacji.
Drugi koszmarny wypadek Thomas zaliczył w styczniu 2014 roku na skoczni Kulm. Skoczek zaraz po wyjściu z progu zaliczył upadek, uderzył głową i barkiem o podłoże, doznał urazu czaszki i płuc, miał także cierpieć na zaniki pamięci. Po raz kolejny jednak dopisało mu niezwykłe szczęście - mimo iż zdarzenie wyglądało naprawdę groźnie, w szpitalu spędził jedynie kilka dni. Do poważnego skakania już jednak nie wrócił, wziął jedynie udział w zimowych igrzyskach olimpijskich w Soczi.
Kto jeszcze był uczestnikiem dramatycznych zdarzeń na skoczni? Nazwiska kolejnych skoczków i ich historie zobaczysz wchodząc w galerię i przesuwając zdjęcia w prawo.
