Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr Anna Wójtewicz: Kobiety siedzą w "życiowej poczekalni" i czekają na ideał z rynku wtórnego

Z socjolożką dr Anną Wójtewicz* rozmawia Mariusz Sepioło
Kobiety szukają „księcia z bajki”, który często nigdy się nie zjawa. Jednocześnie współczesny świat daje im na te poszukiwania czas. Przyzwyczaja do stylu życia singielki. Kobiety stają się też nierzadko coraz bardziej samodzielne. Bo studiowały, pracują, są niezależne, same spłacają kredyt na mieszkanie i nikt im nie powinien mówić, jak mają żyć.

Co to znaczy, że kobiety są w „życiowej poczekalni”?
W artykule „Kobiety w życiowej poczekalni, mężczyźni w poprzednim stuleciu” przyglądałam się postawom osób w wieku 20-30 lat. Ludziom, którzy albo od urodzenia mieszkają w mieście i tu rozpoczynają studia, albo przeprowadzają się w tym celu z mniejszych miejscowości. O uniwersytecie mówi się żartobliwie, że to „rynek matrymonialny”. Podjęłyśmy decyzję o studiach, więc gdzieś w głowie odroczyłyśmy moment założenia rodziny. Jednocześnie w pakiecie ze studiami dostałyśmy więcej czasu, by znaleźć odpowiedniego partnera. Studia to również czas, w którym w wielu przypadkach kończą się długoletnie relacje jeszcze z czasów szkoły średniej. Nagle stajemy się wolne. Możemy poszukiwać i selekcjonować. Dlatego okres studiów to jeden z elementów, które składają się na bycie w „życiowej poczekalni”. Drugi element jest związany z procesem selekcji. Kobiety trochę się na tę „poczekalnię” same skazują, a trochę skazuje je na nią współczesny świat.

To znaczy?
Rozpisują na przysłowiowej kartce „za” i „przeciw” dla każdego potencjalnego partnera. Wybierają, często bardzo długo, odrzucając kolejne opcje. Szukają „księcia z bajki” i tworzą sobie wyobrażenia o kandydacie idealnym, który często nigdy się nie zjawa. Jednocześnie współczesny świat daje im na te poszukiwania czas. Kobiety przyzwyczają się do stylu życia singielki, stają się też nierzadko coraz bardziej samodzielne. Bo studiowały, pracują, są niezależne, same spłacają kredyt na mieszkanie i nikt im nie powinien mówić, jak mają żyć. Zaczynamy funkcjonalnie przypominać mężczyzn, w czym oczywiście nie ma nic złego, tyle tylko że ten rodzaj w pełni uprawnionej niezależności czyni nas sporym wyzwaniem. I na tej drodze napotykamy jeszcze fakt, że dziś ludzie wchodzą w relację i trwają w niej, dopóki odpowiada to obu stronom i obie strony chcą ją utrzymać. Anthony Giddens nazywa to „czystą relacją”. Jeśli mężczyzna czuje się w tym jak piąte koło u wozu, to może chcieć szybko się z tego wypisać lub w ogóle będzie obawiał się wejścia w związek. Problemem jest to, że status, rzeczywistość i możliwości życiowe kobiet bardzo zmieniły się w ostatnich 100-150 latach. Jesteśmy zupełnie innymi osobami niż nasze matki czy babcie i bardzo dobrze odnajdujemy się we współczesności.

A „mężczyźni w poprzednim stuleciu”?
Współcześni mężczyźni zostali wychowani w poczuciu, że powinni wybierać kobiety co prawda nowoczesne, ale wypełniające też pewien tradycyjny model kobiecości. Owszem, kobieta może sobie studiować, rozwijać się, ale czerpać z owoców swojego wykształcenia, czyli podejmować pracę - już niekoniecznie. Wciąż można spotkać się z XIX-wiecznym oczekiwaniem, żeby kobieta była „godną reprezentantką męża”, tak by mógł powiedzieć: mam piękną, wykształconą żonę, która dobrze wypada w towarzystwie, a jednocześnie wspaniale dba o dom. Z kolei takie wyobrażenia wpędzają kobiety we frustrację i powodują, że wolą sobie być w tej swojej „poczekalni”.

Jak w ogóle wybieramy partnerów?
Istnieje teoria, według której odbywa się to na zasadach przypominających tarczę strzelniczą. Na tarczy w centrum znajdują się osoby, które można by uznać za przysłowiowe dziesiątki, a na obrzeżach jedynki. Dzieli je pewien dystans. Kobieta-dziesiątka poszukuje ideału, czyli mężczyzny-dziesiątki. Ale wiąże się zwykle co najwyżej z męską dziewiątką lub ósemką. Czyli osobą, która znacząco nie odbiega od niej pod względem statusu ekonomicznego, wykształcenia i stylem życia. Generalnie, jesteśmy w stanie zaakceptować odmienność partnera tylko o dwa „stopnie”, nie o dziewięć. Poza tym świat nie składa się z dziesiątek i trzeba to zaakceptować, nawet kiedy nam się wydaje - czasem całkowicie niesłusznie - że sami nią jesteśmy. Część kobiet czeka też na dziesiątkę z rynku wtórnego, czyli taką, która przekonała się, że może warto być bardziej kompromisowym i trochę odpuścić. Dziesiątkę, która nabrała pokory.

A męskie dziesiątki?
Chętniej wiążą się z kobiecymi dziewiątkami i ósemkami, ale od dziesiątek raczej stronią. Dlaczego? Bo dziewiątki i ósemki będą podobne pod względem aspiracji, statusu i wykształcenia, ale nie tak bardzo niezależne i autonomiczne, jak dziesiątki. Będą co prawda chciały pracować, ale jednocześnie będą gotowe za kilka lat zająć się wychowaniem dzieci.

Co kształtuje nasze wyobrażenia o partnerze i życiu w związku?
Na pewno wychowanie. To, z jakiego modelu rodziny się pochodzi, jakie wartości wyznawano w domu. Także jakie było podejście do religii. Ma to wpływ na oczekiwania wobec sformalizowania związku, wychowania dzieci czy nawet rodzaju ślubu. Oczywiście jest różnica między deklaracją, według której większość katolików wystrzega się np. seksu przed ślubem, a praktyką pokazującą,
że niemal nikt tego nie przestrzega. Mimo to sfera wiary ciągle ma wpływ na to, jakie wartości wnosimy do relacji z drugim człowiekiem. Kolejna sprawa to status społeczno-ekonomiczny, a w przypadku ludzi młodych - perspektywy. Może brzmi to stereotypowo, ale tak jest: spośród studenta prawa i studenta socjologii większość kobiet wybierze tego pierwszego. Mężczyźni z kolei dokonują innej kalkulacji. Psychologia ewolucyjna mówi, że szczególnie w początkowym etapie relacji, zarówno u kobiet, jak i mężczyzn, liczy się wygląd. Nie tylko kwestia zadbania i ubioru, ale przede wszystkim proporcje ciała czy wygląd skóry. Na drugim miejscu u mężczyzn pojawia się wiek. Cenią kobiety młodsze, średnio o cztery lata. Dopiero potem zaczyna się etap bardziej refleksyjny, w którym zastanawiamy się nad doborem partnera.

Pisze Pani, że na forach internetowych często pojawia się określenie, że kobieta powinna być „damą w salonie, kucharką w kuchni i dziwką w sypialni”.
To seksistowskie sformułowanie jest wynikiem wychowania i dojrzewania w patriarchalnym społeczeństwie. Nawet jeśli mężczyzna ma zupełnie inne oczekiwania wobec kobiet, to niekiedy w swoim środowisku nie może się do tego przyznać, bo od razu przestałby być akceptowany. Mając dzisiaj równościowe poglądy można się nawet narazić na posądzenie o homoseksualizm. A w pewnych środowiskach nie ma nic gorszego, niż takie podejrzenie. Jakiś czas temu na Facebooku pojawiła się informacja o mężczyźnie, który powiedział: ja swojej żonie nie „pomagam” w domu, ja się z nią równo dzielę obowiązkami. Obok pozytywnych komentarzy, głównie od kobiet, znalazły się teksty hejterskie, podważające tożsamość seksualną tego mężczyzny. Wzrastanie w danej grupie czy środowisku bardzo wpływa na kształtowanie się oczekiwań wobec przyszłego partnera.

Jak wpływa na to nasze wychowanie?
Chłopcy wykonują najczęściej tzw. czynności brudne, czyli wynoszenie śmieci. Bardzo rzadko są to czynności wykonywane z matką. Uczy to traktowania kobiecej pracy, jako tej „niższej”, „gorszej”. Na zajęciach zapytałam studentów, czyja praca zawodowa jest „ważniejsza”: kobiet czy mężczyzn? Prawie wszyscy, a w grupie większość to studentki, uznali, że mężczyzn. Pytam: dlaczego? Bo „mężczyzna musi utrzymywać żonę i rodzinę”, „mężczyzna pracuje, bo musi, a kobieta dla przyjemności”. Aż trudno uwierzyć, że takie stereotypy pojawiają się w dyskusji akademickiej. Łatwo sobie wyobrazić, że w codziennym życiu mężczyźni też myślą: „Ja pracuję naprawdę. W związku z tym należy mi się np. więcej odpoczynku albo czasu na hobby”. Kobieta po pracy może jeszcze wrócić i ugotować obiad. W tym momencie przejawia się to, jak bardzo mężczyźni są z „poprzedniego stulecia”. Bo kobieta, jak wspomniałam, nie jest już dzisiaj kobietą z pokolenia ich mam i babć.

Ale już w przypadku dziadka, ojca i syna te różnice wcale nie są takie duże.
Syn, czyli mężczyzna współczesny, tak naprawdę chce pod pewnymi względami - pomijając dostęp do technologii - żyć tak samo, jak jego dziadek i ojciec. A z czym się zderza? Kobiety dziś chcą konsumować efekty pracy, którą włożyły w swój rozwój. Są lepiej wykształcone od mężczyzn, czytają więcej książek, częściej partycypują w kulturze. Mamy do czynienia z rosnącą polaryzacją. Miałam okazję przeglądać podręcznik ze szkoły podstawowej, w którym opisuje się rolę i pracę mężczyzny jako tę „ważną”. Od samego początku tworzy się podziały, które później niezwykle trudno będzie zasypać. Buduje się barierę, która spowoduje, że niekompatybilność wzajemnych oczekiwań kobiet i mężczyzn będzie się pogłębiać. My się ze sobą zwyczajnie rozmijamy.

Jak niekompatybilność wyobrażeń wpływa na związek dwojga ludzi?
Widać to choćby w podziale obowiązków. Z badań Magdaleny Żadkowskiej, a wcześniej Jeana-Claude’a Kaufmanna wynika, że jeśli zapytać partnerów, jak dzielą obowiązki domowe, oboje odpowiedzą: po równo. W rzeczywistości okazuje się, że 1/3 wykonuje on, 2/3 - ona. W przypadku mężczyzny wynika to z doświadczeń życiowych, wychowania. A w przypadku kobiety z oczekiwania, z którym weszła do związku - że prawdopodobnie mężczyzna nie będzie robił nic. A jednak znalazła go, zbudowali związek, a on robi „cokolwiek” - więc dla niej już jest świetnie. Taka ciekawostka: kiedy na rynku pojawiły się zmywarki, wszyscy mówili, że będzie to ogromny przełom, bo obowiązek zmywania nie będzie spadał wyłącznie na kobiety. Kiedy sprawdził to Jean-Claude Kaufmann, okazało się, że zmywarka jest właśnie tym jedynym sprzętem, którego mężczyźni w domu nie dotykają. Żadnej rewolucji nie było, to kobiety musiały wkładać i wyciągać naczynia. To przykład i śmieszny, i straszny. Ale prawdziwy.

*Dr Anna Wójtewicz

adiunkt w Zakładzie Badania Jakości Życia (w latach 2012-2015 w Zakładzie Polityki Społecznej), doktor nauk humanistycznych w zakresie socjologii, specjalność: socjologia ciała. Obszary zainteresowań: socjologia ciała, socjologia zdrowia i medycyny, polityka zdrowotna i promocja zdrowia, edukacja zdrowotna, socjologia i antropologia płci oraz socjologia konsumpcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!