To nie zawód czy, broń Boże, fucha po godzinach. Po prostu. Kobiety bezinteresownie pomagają rodzącym kobietom. Chodzi o to, by wspólnie pokonać strach i ból, oswoić emocje, wsłuchać się w ciało i współpracować z nim, podać szklankę wody, a czasami zwyczajnie przytulić.
<!** Image 2 align=right alt="Image 158852" sub="Katarzyna Szyńska i Justyna Prucnal przeszły już trening pod okiem speców z fun-dacji „Rodzić po Ludzku”. Teraz same chcą dzielić się czasem i doświadczeniem. / Fot. Tymon Markowski">Nazwijcie je jak chcecie: przyjaciółki, asystentki czy też towarzyszki mam przygotowujących się do porodu. Powinny być empatyczne, czułe, przyjazne, ciepłe, nienachalne, czyli właśnie takie, jakie są Justyna Prucnal i Katarzyna Szyńska, pierwsze doule (czytaj: dule) z Bydgoszczy, które nie dość, że same pomagają rodzić, to w dodatku chcą werbować do tej szlachetnej działalności inne panie. Obie doule przeszły już trening pod okiem fachowców z fundacji „Rodzić po Ludzku”, a teraz same chcą dzielić się swoim czasem i doświadczeniem.
Wyluzowane i roześmiane
Doula Justyna jest szczupła i ciemnowłosa. Doula Katarzyna to iskra z burzą jasnych loków. Justyna (psychoterapeutka) prowadzi szkołę rodzenia, Katarzyna jest w tej szkole instruktorką jogi. Obie wyluzowane, roześmiane i...wygimnastykowane. Nasz fotoreporter sadza je na wielkich poduchach, każe się przemieszczać, nawet leżeć na brzuchu.
- Ludzie pomyślą, że doule muszą być powyginane na wszystkie strony! - żartują kobiety.
- Wyprostuj się - musztruje psychoterapuetkę joginka, nie mogąc powstrzymać śmiechu.
- Dzieci zobaczą zdjęcie i powiedzą, że się garbię - kręci głową Justyna. Obie cieszą się, że podczas robienia kolejnego zdjęcia mają patrzeć w górę, bo nie będzie widać zmarszczek...
<!** reklama>Sztuka nawiązania więzi
Od razu nasuwa się myśl, że dobrze byłoby mieć takie koleżanki. A przy porodzie? Będą niezastąpione. Kompetentne i swojskie. Na sali porodowej bardzo ważna jest obecność osoby zaufanej. Bo najgorsza jest samotność, poczucie izolacji, strach, niepewność. Tego tak łatwo się nie zapomina.
- Gdy prawie 20 lat temu rodziłam pierwsze dziecko, nie było przy mnie męża, bo nie było jeszcze porodów rodzinnych. Nie znano także u nas instytucji towarzyszki przy porodzie - wspomina Katarzyna Szyńska. - Na szczęście, miałam wspaniałą położną, która, jak oceniam to dziś, miała wiele cech dobrej douli. Prawie szesnaście lat temu rodziłam drugie dziecko. Wspierał mnie wtedy mąż. Było o niebo lepiej!
Justyna Prucnal pierwsze dziecko urodziła w sali trzyosobowej. - Pozostałe kobiety zbliżały się do finału, ja dopiero zaczynałam. Bardzo się stresowałam tą sytuacją, odgłosami... Czułam się samotna, osłonięta parawanem z białego materiału od całego świata, bez bliskiej osoby... Moje drugie dziecko przyszło na świat już w otoczeniu bliskich, w ładnej, jednoosobowej sali.
W Polsce moda na doulowanie pojawiła się niedawno, choć nie od dziś wiadomo, że poród to jedno z najważniejszych wydarzeń w życiu kobiety i całej rodziny. Już w starożytnej Grecji działały doule, czyli w wolnym tłumaczeniu asystentki kobiet, także ciężarnych. Do pradawnej praktyki powrócili Holendrzy, temat podchwycili Anglicy, Skandynawowie, a teraz także Polacy.
- Problem w tym, że w naszym kraju przez długi czas poród był traktowany jako procedura medyczna, a nie jako wydarzenie rodzinne oraz przełom w sferze emocjonalnej, prowadzący nawet do zmian osobowości kobiety - uważa Katarzyna Szyńska. - Teraz wiemy, że emocje są bardzo ważne, że odciskają się piętnem na dalszym życiu, nie tylko kobiety, ale także jej nowo narodzonego dziecka. Co więcej, wsparcia potrzebują także ojcowie. Z nimi także mamy przejść przez stresujący czas narodzin dziecka.
- Doula przede wszystkim ma pomóc rodzącej kobiecie oswoić emocje, wsłuchać się w ciało i współpracować z nim, a nie walczyć - wtóruje koleżance Justyna Prucnal. - Uczymy się najlepszego dla matki i dziecka oddychania, poznajemy różne pozycje porodowe, ćwiczymy razem, rozmawiamy - zresztą nie tylko o ciąży.
Współpraca dwóch kobiet nie powinna rozpoczynać się tuż przed rozwiązaniem. Trzeba spotkać się dużo wcześniej (Katarzyna Szyńska ze swoją obecną podopieczną poznała się już około 20 tygodnia jej ciąży). Kluczową kwestią jest przecież nawiązanie więzi. Przyszła matka musi zaakceptować doulę, polubić ją, a także - to bodaj najważniejsza sprawa - zaakceptować możliwość kontaktu fizycznego.
Od douli należy oczekiwać, że podzieli się własnym doświadczeniem (każda doula musi być matką). Będzie pomocna w ćwiczeniach, będzie rozmawiać na tematy niepokojące kobietę rodzącą, ale także poda jej coś do picia, a po porodzie do jedzenia, pomoże się umyć i przebrać.
Tu nie ma cennika!
Doula jest obecna przez cały poród. Nie jest jej zadaniem zastępowanie czy wspomaganie pracowników szpitala (doula nie musi mieć wykształcenia medycznego). Towarzyszka spokojnie czeka na znak od rodzącej. Jeśli jest taka potrzeba przytuli, pogłaszcze, będzie oddychać razem z matką. Po porodzie najczęściej ustępuje miejsca najbliższej rodzinie, chyba że matka jest samotna, nie ma wsparcia lub czuje się niepewnie. Do douli można telefonować jeszcze podczas połogu. Prośba o wizytę i pomoc przy dziecku nigdy nie zostanie zlekceważona.
Ważna informacja dla przyszłych douli: - To nie jest zawód, a na towarzyszeniu, asystowaniu się nie zarabia - tłumaczą Katarzyna Szyńska i Justyna Prucnal. - Idea jest taka, że pomagamy sobie w naturalny sposób, bezinteresownie. Niegdyś doulom płaciło się w naturze, dziś kwestia ewentualnego wynagrodzenia nie jest najważniejsza. Nie mamy przecież cennika. Kwestia wynagrodzenia rozwiązywana jest indywidualnie. Zresztą takie wsparcie jest bezcenne. Najlepsza zapłata jest wtedy, gdy kobieta korzystająca z opieki douli pomoże w przyszłości innej kobiecie. To naturalne i piękne.
Zawsze musi czuwać
Panie zainteresowanie zostaniem doulą muszą wiedzieć, że podjęcie tego wyzwania zobowiązuje. Po pierwsze, nigdy nie wiadomo, kiedy zacznie się poród. Doula musi więc czuwać, nie może wyjechać, czy być gdzieś tam pod telefonem. Czasem trzeba przerwać swoje zajęcia, wyjść z pracy i pędzić do szpitala. Pani Katarzyna mówi, że jej podopieczna może urodzić w Wigilię (dodaje, że jedynie pięć procent kobiet rodzi w dniu wyliczonym przez lekarza). Rodzina Szyńskich jest więc już przygotowana na ewentualną, nagłą zmianę świątecznych planów. - Prezenty wręczymy sobie już chyba tydzień wcześniej - żartuje kobieta.
Pani Justyna wie, że nie pojedzie na narty z rodziną, bo musi czuwać nad swoją grudniową rodzącą. - Nie martwię się tym, wręcz przeciwnie. Cieszę się, że zostanę i pomogę w narodzinach! To przecież moje zadanie do wykonania.
Doule proszą o kontakt panie, które chciałyby wesprzeć tę szczytną ideę. Towarzyszką przy porodzie może być mama, babcia, teściowa, ciocia, bratowa, siostra... Coraz więcej pań w ciąży pyta o możliwość skorzystania z takiej formy wsparcia, a jedna asystentka może opiekować się tylko jedną ciężarną. W grę wchodzi bowiem pełna dyspozycyjność, dojazdy, opieka porodowa i czasem także po porodzie.
Justyna Prucnal i Katarzyna Szyńska wskażą każdej zainteresowanej miejsce szkolenia, chętnie podzielą się swoją wiedzą i doświadczeniem. Doulami zainteresowały się już szpitale.
- Doula nie może jednak powiedzieć, że współpracuje z konkretną placówką, bo to rodząca wybiera szpital, a my idziemy za „naszą” kobietą. Cieszymy się jednak, że bardzo pozytywnie odniósł się do naszej działalności bydgoski Szpital Miejski. Mamy nadzieję, że pozostałe lecznice w całym regionie także będą miło spoglądać na doule stojące przy łóżkach porodowych.
Warto wiedzieć
Rozumie, chroni i wspiera
Doula (z greckiego) to kobieta „która służy”. Współcześnie oznacza osobę, która w profesjonalny sposób wspiera fizycznie oraz emocjonalnie kobietę rodzącą i w połogu, dostarcza jej niezbędnych informacji i udziela praktycznych wskazówek. Doula rozumie i chroni fizjologiczny przebieg porodu, odpowiada na emocjonalne potrzeby kobiety na każdym jego etapie. Pozostaje z rodzącą przez cały czas trwania porodu, towarzyszy jej w pierwszych dniach macierzyństwa. Zajmuje się również osobą bliską, która towarzyszy rodzącej, ułatwiając jej udział w porodzie w sposób, na jaki jest ona gotowa.
Badania wykazały, że dzięki obecności douli skraca się czas porodu, zmniejsza się ryzyko porodu zabiegowego czy cesarskiego cięcia, rodząca lepiej radzi sobie ze skurczami, ma mniejszą potrzebę sięgnięcia po środki przeciwbólowe, pogłębia się więź i poprawia współpraca między rodzącą a jej partnerem, rodząca ma większe poczucie kompetencji jako matka, rzadziej występują problemy z karmieniem piersią.
Informacji o warsztatach dla douli udzielają Justyna Prucnal i Katarzyna Szyńska tel. 525203048, e-mail [email protected]. O idei doulowania chętnie opowiedzą także specjaliści z Fundacji „Rodzić po Ludzku”: Warszawa, tel: 22 8877876, 77, 78 wew. 10, e-mail: [email protected].