Spotkanie z dużym animuszem rozpoczęli goście, którzy byli lepiej dysponowani w rzutach z gry i w I kwarcie odskakiwali na 7 punktów.
„Asta” w pogoń ruszyła w kolejnej części meczu. Miejscowi poprawili celowniki (w II kwarcie aż 5 celnych zza łuku) i do szatni schodzili z zaledwie 2-punktową stratą.
Po zmianie stron znów dominował Stelmet. Zielonogórzanie w III kwarcie trafił 3 trójki i w pewnym momencie odskoczył na 8 punktów. W ekipie miejscowych szwankowała skuteczność rzutów za 2 oczka (tylko 50 proc.).
O losach spotkania przesądził przestój w grze „Asty” w połowie finałowej kwarty. Goście zdobyli 12 punktów z rzędu i objęli bezpieczne prowadzenie (106:92).
To był trzeci mecz bydgoskiej ekipy przed własną publicznością (dwa pierwsze odbyły się w „Immobile Łuczniczce) i trzecia porażka.
Sensacją 5. kolejki była nieoczekiwana, domowa porażka Anwilu Włocławek. Mistrz Polski na niespełna 5 minut przed końcem prowadził z Treflem Sopot różnicą 19 punktów (82:63), by przegrać 84:86.
- To jest kompromitacja! - mówił trener Anwilu Igor Milicić, zapowiadając jednocześnie wyciągniecie konsekwencji w stosunku do graczy.
Kolejne spotkanie „Asta” rozegra w sobotę, 2 listopada w Radomiu z HydroTruck.
ENEA ASTORIA - STELMET 99:110 (28:33, 27:24, 26:29, 18:24)
Astoria: Zębski 14, Mich. Nowakowski 20, Kemp 10, Clyburn 16, Walton 12 oraz Krasuski 3, Aleksandrowicz 9, Frąckiewicz 2, Mar. Nowakowski 13, Szyttenholm 0.
Stelmet: Zyskowski 27, Thomasson 7, Hakanson 15, Meier 4, Gordon 14 oraz Ponitka 6, Koszarek 3, Zamojski 23, Radić 11.
