Klub ze Sportowej potrzebuje blisko 3 milionów złotych, aby dokończyć sezon. Jeżeli pieniądze się nie znajdą, to spółce grozi upadłość.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172304" sub="Sebastian Chmara (pierwszy z lewej) będzie z uwagą przyglądał się poczynaniom działaczy Polonii. Obok wiceprezydenta siedzi prezes żużlowej spółki Marian Dering. Z prawej Jerzy Kanclerz, dyrektor ds. sportowych Fot. Jarosław Pabijan">O kłopotach finansowych ŻKS Polonia Bydgoszcz pisaliśmy już w piątek. Przypomnijmy tylko, że dzień wcześniej prezes Marian Dering pofatygował się na posiedzenie komisji sportu Urzędu Miasta i zakomunikował radnym, że do domknięcia tegorocznego budżetu potrzebuje ok. 2,8 mln złotych.
Przeszacowany budżet
O tym, że będą kłopoty wiadomo było już od dawna. Poprzedni prezes, Jacek Wojciechowski zbudował bardzo silny skład, na którego utrzymanie potrzeba blisko 7 mln zł. Przy podpisywaniu kontraktów Wojciechowski nie liczył się z kosztami. Miał bowiem nadzieję, że Konstanty Dombrowicz wygra wybory i do klubowej kasy nadal spływać będą pieniądze z miejskich spółek (w ubiegłym roku było to ponad 2 mln zł). Ekipa poprzedniego prezydenta Bydgoszczy złożyła także ustną deklarację, że zrekompensuje Polonii brak wpływów z turnieju Grand Prix (ok. 2 mln zł).
<!** reklama>Po roszadzie w ratuszu, plany te wzięły jednak w łeb. Następca Wojciechowskiego, emerytowany generał Marian Dering odziedziczył potężny balast.
- Budżet spółki nie ma żadnego odzwierciedlenia w przychodach - mówi i dodaje, że źle oszacowano nawet wpływy z biletów. Będzie 700 tysięcy złotych, a planowano 1,4 mln.
Nic nie zostało z 3 milionów
Obecne władze grodu nad Brdą przelały już na Sportową ponad 3 miliony złotych (2,5 mln zł na dokapitalizowanie spółki oraz 600 tysięcy z puli na promocję).
- Z tych pieniędzy nic już nie zostało - wyjaśnia Sebastian Chmara, zastępca prezydenta Bydgoszczy odpowiedzialny za sport. - Zostały przekazane na pokrycie długu po poprzednim zarządzie [650 tys. zł - dod. red.] oraz zobowiązania kontraktowe wobec zawodników.
Jeżeli nie znajdą się pieniądze na dokończenie sezonu, to żużlowej spółce grozi upadłość. To jednak mało prawdopodobne. Wydaje się, że ratusz, choć niechętnie, w tym roku raz jeszcze wspomoże Polonię. Nie wiadomo jednak, jaką kwotą. Musi to być około 2 mln zł, bo od sponsorów zewnętrznych klub jest w stanie pozyskać jeszcze maksymalnie kilkaset tysięcy.
- W połowie roku ciężko o sponsorów - wyjaśnia Marian Dering. - Nawet jeżeli jest firma gotowa wesprzeć żużel, to ma już zaplanowany budżet na ten rok. Przedsiębiorcy zapewniają jednak, że wyłożą pieniądze na następny sezon. Dlatego musimy jakoś przetrwać ten sezon. Na rozgrywki 2012 jestem w stanie zbudować solidny budżet i odciążyć miasto.
Miasto będzie dawać połowę
Przed Marianem Deringiem trudne zadanie. Zwłaszcza, że Sebastian Chmara zapowiedział radykalne cięcia.
- Od przyszłego roku miasto będzie pokrywało połowę budżetu bydgoskich klubów. Jeżeli ktoś uzbiera, na przykład, dwa miliony złotych, to ratusz dołoży drugie tyle - wyjaśnia.
To spore wyzwanie dla Polonii. Jeżeli na 2012 rok działacze zaplanują 8-milionowy budżet, to własnym sumptem będą musieli uzbierać połowę tej kwoty.
- Polonia będzie jeździć w tej lidze, na którą będzie ją stać - ostro zapowiada wiceprezydent grodu nad Brdą.