https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobry król erotoman

Z bydgoskim historykiem, doktorem LECHEM ŁBIKIEM, o jego zbiorze legend o Kazimierzu Wielkim rozmawia Ewa Czarnowska-Woźniak.

Z bydgoskim historykiem, doktorem LECHEM ŁBIKIEM, o jego zbiorze legend o Kazimierzu Wielkim rozmawia Ewa Czarnowska-Woźniak.

<!** Image 2 align=right alt="Image 151305" sub="Lech Łbik ma nadzieję, że napisany z pasją zbiór legend o wielkim monarsze okaże się atrakcyjny dla czytelników Fot. Tymon Markowski">W podsumowaniu wstępu do publikacji deklaruje Pan: „zbyteczne dodawać, że Kazimierza Wielkiego lubię. I w tej sympatii nigdy nie byłem i nie będę sam”. Nie musiał Pan tego dodawać - książka napisana jest z takim zaangażowaniem, że nie można mieć wątpliwości.

Podejmuję tylko tematy, które mnie samego kręcą. A tego króla rzeczywiście polubiłem, bo jest za co. Ja nie jestem badaczem epoki. Przecież jest jeszcze coś takiego jak pamięć o postaci historycznej. Podania ją wyrażają. Znalazłem zbiór ponad 20 przekazów, wydany w 1910 roku, na sześćsetlecie urodzin monarchy. Uznałem, że na 700-lecie warto przygotować nową, uzupełnioną książkę. Tym bardziej, że sam, w roku 1975 spisałem zapomnianą legendę z kujawskiego Przedcza. Mój projekt to 38 ludowych opowiadań o Kazimierzu Wielkim, zawierających autorski komentarz. Myślę, że gdy połączymy warsztat historyczny z pewną erudycją, powstanie rzecz atrakcyjna czytelniczo. Trudnością było zgromadzenie materiału, dotarcie do pierwotnych zapisów. Pracowałem nad tym rok.

Jaki był Kazimierz Wielki?

Jawi nam się pięknie. Nie tylko dlatego, że tytuł do chwały, zasłużone określenie „Wielki”, zapewniła mu długofalowa działalność, niestrudzone powiększanie, reformowanie i modernizowanie państwa. Nie było dziedziny życia, w której by się nie zaznaczył, a przypomnijmy, że zastał kraj zdewastowany rządami Łokietka. Nie bez powodu przekazywano o nim tyle legend - poddani zapamiętali go jako ideał króla, ale i ojca, i obrońcy. Miał ciekawe relacje z ludem, był mu bardzo bliski.

<!** reklama>Pewnie i dzięki wielkiej słabości do kobiet...

Był erotomanem, bez dwóch zdań. Potwierdzają to współczesne królowi relacje Jana z Czarnkowa. Pod piórem Jana Długosza ekscesy seksualne Kazimierza Wielkiego przybrały wręcz karykaturalne rozmiary (XV-wieczny kronikarz pisze o tłumach nałożnic, rozmieszczanych w wielu miejscowościach). Taki był, miał co najmniej trzech nieślubnych synów, nie wiadomo, ile córek. To się potem przełożyło na czarną legendę monarchy i prawdopodobnie jego mniejszą popularność w ostatnich wiekach. Nie zapominajmy jednak, że była to jego działalność po godzinach. Bez jego reform w „pracy” nie byłoby Grunwaldu.

W zbiorze, pośród legend o 39 wioskach i miastach, nie ma opowieści o Bydgoszczy.

Bo nikt takiego podania nie wymyślił. Może dlatego, że największą popularność zyskały one w XVIII-XIX wieku, gdy na naszych ziemiach dominowała kultura niemiecka. W jej tradycji nie było miejsca dla Kazimierza Wielkiego. Bydgoszcz w ogóle nie miała szczęścia do pamięci o władcy, bez którego by nie istniała. To się, na szczęście, zmienia.

Wraz z żoną przygotowaliście Państwo interesującą dokumentację fotograficzną.

I o mało nie straciliśmy przy tym życia. Gdy zbieraliśmy materiały na południu Polski, mieliśmy bardzo groźny wypadek samochodowy, już myślałem, że zostaniemy położeni na ołtarzu króla. Ale nad nami czuwał. Poległo tylko auto.

Warto wiedzieć

  • „Podania i legendy o zacnym królu Kazimierzu Wielkim” Lecha Łbika, wydane staraniem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, są dostępne w księgarniach i sklepie oraz siedzibie TMMB w Bydgoszczy - ul. Jezuicka 4.
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski