<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/warta_ryszard.jpg" >W Sejmie nowa jakość: bojkot. Pierwszy bojkot - całego posiedzenia izby - w wydaniu klubu PiS zakończył się, jak pamiętamy, wstydliwą wpadką z naciąganymi usprawiedliwieniami nieobecności. Teraz przedstawiciele tego samego klubu zastosowali nowy bojkot - komisji „Przyjazne Państwo”.
Poszło oczywiście o szefa tego ciała, Janusza Palikota z PO, posła znanego z działań kontrowersyjnych i bezpardonowego nękania prezydenta Lecha Kaczyńskiego, co najbardziej irytuje polityków PiS. Póki Palikot będzie szefem komisji, PiS nie będzie uczestniczyć w jej pracach i basta. To nie jest polityka. To już jest bezczelność. Praca w komisji to żaden przywilej, z którego posłowie mogą rezygnować. To normalna część ich obowiązków. Za to płacimy im z naszych podatków diety, pensje i fundujemy cały katalog przywilejów - z darmowymi tramwajami włącznie - by pracowali. A ich praca to także żmudna robota legislacyjna w komisjach. I byłoby dobrze, gdyby parlamentarzyści nie urządzali politycznych demonstracji kosztem swych poselskich obowiązków. Jednak nie tylko do bojkotujących mam pretensje.
<!** reklama>Odpowiedzialność za tę żenadę spada także na Janusza Palikota. Bo to on sam dyskredytuje swą komisję, robiąc z siebie pierwszego zgrywusa polskiej polityki. To on zdecydował się uprawiać politykę hecy, w której nie siłą argumentów się walczy, tylko gumowym penisem i innymi, równie mało parlamentarnymi akcesoriami. Rzecz nie tylko w tym, że swymi prowokacjami daje pretekst do mało mądrego bojkotu. Co gorsza, swymi wygłupami robi z Sejmu kabaret. Niestety, bardzo kiepskich kabareciarzy.