Już od kilku lat zmniejsza się liczba mieszkańców Inowrocławia. Przyczyny tego zjawiska próbowano wyjaśnić w opublikowanym niedawno raporcie.
<!** Image 2 align=right alt="Image 60206" sub="Tłumy na „Królówce” to tylko pozory. Inowrocławian jest z roku na rok coraz mniej. Jeszcze siedem lat temu w stolicy Kujaw Zachodnich mieszkały 78.203 osoby. Na koniec ubiegłego roku było ich już o półtora tysiąca mniej. / Fot. Maciej Piątek">Władze muszą się zastanowić, jak zmierzyć się z tym problemem. Jeszcze siedem lat temu w Inowrocławiu mieszkały 78.203 osoby. Na koniec ubiegłego roku było ich o półtora tysiąca mniej. Jak oceniają specjaliści, tendencja spadkowa będzie się pogłębiała.
- Ogólnopolskie badania demograficzne wskazują, że trwający od kilku lat spadek urodzeń nie jest jeszcze procesem zakończonym i dotyczy w coraz większym stopniu kolejnych roczników młodzieży - czytamy w raporcie inowrocławskiego ratusza na temat zdrowia i ludności.
W ostatnich dwóch latach w mieście urodziło się tyle samo dzieci - po 631. Zgonów było więcej - w 2005 roku - 732, a już w ubiegłym roku - 765.
<!** reklama left>Liczba inowrocławskich małżeństw decydujących się na dzieci zapewne wciąż będzie spadała. Powodów jest kilka.
- Wśród przyczyn tego zjawiska wymienia się rosnący poziom wykształcenia, trudności na rynku pracy, zmniejszanie świadczeń socjalnych na rzecz rodziny oraz generalnie trudne warunki społeczno-ekonomiczne, w jakich znalazło się pokolenie w wieku prokreacyjnym - oceniają autorzy raportu.
Niepełne są, niestety, dane meldunkowe. W rzeczywistości mieszkańców może być nawet kilka tysięcy mniej. Bo rosnącym problemem w mieście są „ucieczki” młodych ludzi do większych miast lub za granicę. Odnieść można wrażenie, że w Inowrocławiu nikt nie wie, jak sobie z tym problemem poradzić.
- Nie ma perspektyw. Nie ma pracy. Łatwiej ułożyć sobie życie w mieście, które się poznało podczas studiów. Po co wracać do „dziury”, w której nic się nie dzieje? - argumenty młodych mieszkańców Kujaw od kilku lat są niezmienne.
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej, Jacek Tarczewski, mówi, że nie ma powodów do histerii. Przyznaje, że jest to problem, ale ci ludzie tutaj wrócą i co więcej, przywiozą zarobione za granicą pieniądze. - Po półrocznym pobycie za granicą nawet za Inowrocławiem się tęskni - śmieje się. - Ale to jest trudna sprawa. U nas nie rozwija się przemysł, zakłady pracy nie chcą pozbywać się doświadczonych fachowców na rzecz nowych, a nauczyciele nie chcą pójść na emerytury, więc nie ma pracy dla młodych. Perspektywy dla nich są większe za granicą - dodaje już poważnie.