Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dla kotów drożej niż dla ludzi. Historia eksperymentu z puszkami z dwóch sklepowych półek

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Kot, karmiony konserwą droższą niż dla ludzi, może odczuwać wyższe potrzeby
Kot, karmiony konserwą droższą niż dla ludzi, może odczuwać wyższe potrzeby Dariusz Bloch, archiwum
W jednym z bydgoskich marketów mój znajomy dokonał wstrząsającego odkrycia. Bynajmniej nie dotyczyło ono terminu przydatności do spożycia przekroczonego o trzy lata, o czym głośno było ostatnio, po kontrolach Inspekcji Handlowej.

W tym wypadku data przydatności rzeczywiście była datą przyszłą. Ba, produkt, o którym mowa, wyeksponowano na półce dla prominentów. Powodem zdumienia znajomego stały się relacje cenowe – konkretnie jedna.

Czas zdradzić, że półkowym prominentem w tym wypadku była znana i mile kojarząca się starszym Polakom „konserwa turystyczna”. Puszkę tego przysmaku sklep oferował w cenie 2,95 zł. Na sąsiedniej, mniej eksponowanej półce skromnie spoczywały natomiast żarełka dla kotów – od 3,25 do 4,05 zł za puszkę. „Wagomiar konserw był identyczny” - niczym rasowy inspektor odnotował i zaraportował znajomy. Następnie zadumał się nad tym, jak to jest, że żarcie dla kota produkowane z odpadów i zwierząt padłych jest droższe niż konserwa dla ludzi, na której było napisane, że środku jest „mięso wieprzowe 67 proc., mięso wieprzowe oddzielone mechanicznie, woda, tłuszcz” i wiele jeszcze składników o nazwach niewiele mówiących inspektorowi amatorowi. Na kocim jedzonku napisano zaś tylko: „mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego”.

Cenową zagadkę pomógł wyjaśnić eksperyment, przeprowadzony przez znajomego wkrótce po zakupach. Tak oto zapisał jego przebieg: „Konserwę ludzką Kot Wewnętrzny tylko powąchał, Kot Zewnętrzny zdegustował w jednej trzeciej. Pokurcz (to znaczy pies kurdupel, który zaczął mnie nawiedzać) zżarł wszystko. Natomiast konserwę kocia wszyscy wymienieni wciągnęli w stu procentach”. Eksperymentator sam nie odważył się na pełną degustację zawartości żadnej z zakupionych puszek. Zdał się wyłącznie na świadectwo nosa: „Obwąchana przeze mnie konserwa kocia pachniała o wiele ładniej (rzecz można: apetyczniej) niż ta dla ludzi” - skonstatował.

Nie chciałbym, by eksperyment – było nie było jednostkowy i przeprowadzony na ograniczonej, niewyłonionej na naukowych zasadach próbie badawczej – spowodował utratę zaufania do mięsa wieprzowego i „konserwy turystycznej” w szczególności. Nie mam żadnych podstaw, by podejrzewać na przykład, że w przybytkach, do których w ostatniej swej drodze docierają świnie, dzieje się to samo, co w pewnej krowiej przetwórni na Mazowszu. Nie jestem też dywersantem, przygotowującym zamach na rynek żywności w Polsce w interesie obcego kapitału. Przeciwnie, wierzę, że polskie świnie są zdrowe i zadowolone, a w postaci przetworzonej – także niezafałszowane.

Zastanawia mnie natomiast, jak w 2,95 zł za „konserwę turystyczną” zmieścił się koszt pracy wielu ludzi, w tym pracowników sklepów. Przeczytałem niedawno, że mimo jednej już tylko niedzieli handlowej w miesiącu, pracownicy sieciowych marketów zarabiają – w zależności od regionu – od 3,5 do 4 tys. zł brutto. Marża dla żywności w handlu detalicznym w Polsce wynosi około 20 proc. Zachodzę w głowę, jak oni to robią, żeby konserwa za 2,95 zł utrzymała hodowcę świń, przetwórcę, sprzedawcę, państwo (podatki) i kapitalistę: właściciela sklepu. Uwierzy ktoś, że taki biznes może się kręcić bez świństw?

Flash Info odcinek 2 - Tragiczny wypadek na A1, komisariat obrzucony koktajlami mołotowa!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!