Pół rundy potrzebował Krzysztof „Diablo” Wlodarczyk na znokautowanie Edwina Mosquerę. Mierzył, markował, aż w końcu wystrzelił bezpośrednim prawym i było po wszystkim. Walka łącznie trwała zaledwie 84 sekundy.

– Zacząłem ostrożnie, ale zobaczyłem lukę, uderzyłem i było po wszystkim
– powiedział tuż po nokaucie były dwukrotny mistrz świata wagi junior ciężkiej.
Nokaut w pierwszej rundzie po piętnastu latach
Włodarczyk na znokautowanie rywala w pierwszej rundzie czekał 15 lat. Poprzednim razem miało to miała miejsce w 2008 roku w walce z Gaborem Gyurisem. Podczas gali w CeSiRze w Warce „Diablo” znokautował Węgra w 116 sekundzie.

42-letni bokser z podwarszawskiego Piaseczna wrócił na ring po zaledwie 28 dniach od swojego ostatniego starcia w Jastrzębiu-Zdroju, kiedy pokonał Brazylijczyka Fabio Maldonado przez techniczny nokaut w siódmej rundzie.

Piekielny prawy sierpowy powalił Mosquerę na deski
Tym razem na pokonanie Mosquery potrzebował minuty i 24 sekund. Rywal padł na deski po piekielnym prawym sierpowym byłego mistrza świata i został wyliczony. Po nokaucie bardzo długo był opatrywany przez medyków.

– Po ostatniej walce odpoczywałem może z trzy-cztery dni. Po powrocie na salę zawsze pierwsze, co ćwiczę, to lewy prosty. Ćwiczę go nieustannie. Z czasem dokładam prawe proste, czy podbródkowe. Ostatnio jednak z trenerem (Andrzejem) Liczikiem szlifowaliśmy ten prawy sierpowy. Wiedzieliśmy, że rywal jest mańkutem i jak uderzę prawy sierp gdziekolwiek w okolice twarzy, to będzie koniec walki. Sprawdziło się
– szczycił się „Diablo”, dla którego był to trzeci zwycięski pojedynek w tym roku.
Teraz, co przyznał, wybiera się na zasłużone wakacje z rodziną.
Cieślak obronił tytułu mistrza Europy w walce z McCarthym
Walka Włodarczyka z Mosquerą była co-main eventem walki wieczoru KnockOut Boxing Night 31 pomiędzy Michałem Cieślakiem (25-2, 19 KO) a Irlandczykiem jamajskiego pochodzenia Tommym McCarthym (20-5, 10 KO).

Cieślak w przeszłości walczył o pas mistrza świata WBC z Ilungą Makabu i pas WBO z Lawrencem Okoliem, ale oba pojedynki przegrał jednogłośnym wskazaniem sędziów. Aby marzyć o trzecim podejściu do walki o mistrzostwo świata, musiał najpierw obronić pas mistrza Europy, który wywalczył w kwietniu 2023 roku, pokonując przez nokaut Francuza Dylana Bregeona. Teraz rywalem Cieślaka był Irlandczyk.

McCarthy przegrał cztery walki w karierze, ostatnią półtora roku temu, w rewanżu z Chrisem Billamem-Smithem. Po pokonaniu Paulsa Vilbergsa z Estonii w zaledwie 45 sekund oraz zwycięstwie z Reinisem Porozovsem z Łotwy stanął przed szansą przejęcia pasa mistrza Europy.

Po pasjonującym pojedynku 34-letni radomianin znokautował w siódmej rundzie Irlandczyka i tym samym oronił tytuł mistrza Europy wagi junior ciężkiej, zwiększając swoje szanse na trzecią w karierze walkę o pas mistrza świata.

