Rondo Grunwaldzkie słynie z wypadków drogowych. Do większości z nich dochodzi po zmroku. O dziwo, to skrzyżowanie nie jest monitorowane.
<!** Image 2 align=right alt="Image 2163" >Zgłosiła się do nas Czytelniczka, która niedawno uczestniczyła w wypadku drogowym na rondzie Grunwaldzkim. Wracała do domu po godzinie 22. Gdy wjeżdżała na rondo na wysokości Multikina, sygnalizator wciąż jeszcze pokazywał zielone światło, które powoli zmieniało się w żółte. Ciągle jednak to ona miała prawo wjechać na skrzyżowanie. Gdy już na nim była, nagle z lewej strony zauważyła pędzący wprost na nią samochód. Ocknęła się, gdy jej samochód zatrzymał się na pobliskim budynku. Wypadek był poważny - auto musieli rozcinać strażacy, a poszkodowana trafiła do szpitala. Tam odwiedzili ją policjanci, którzy oświadczyli, że kierowca, który w nią uderzył, ma świadków, że to była jej wina. Nasza Czytelniczka nie zgodziła się na oddanie prawa jazdy, skończyło się więc na wysokim mandacie. Postanowiła jednak nie odpuszczać.
Nie ma obowiązku
- Słyszałam kiedyś, że na rondzie Grunwaldzkim zamontowane są kamery - opowiada Czytelniczka.- Wystąpiłam więc do Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej z prośbą o udostępnienie mi filmu lub zdjęć, które mogłyby poświadczyć, że to nie ja byłam sprawczynią wypadku. Niestety, dowiedziałam się, że jest to niemożliwe, ponieważ kamery zniknęły z ronda w 2002 roku. Zastanawiam się więc, co znajduje się w tych „puszkach”, które zamontowane są na sygnalizatorach?
- Kamery faktycznie zniknęły z ronda trzy lata temu - przyznaje Bogumił Grenz, rzecznik prasowy ZDMiKP w Bydgoszczy. - Nie ma bowiem obowiązku monitorowania skrzyżowań. Do ustalania winnych w wypadkach drogowych uprawnione są inne instytucje, na przykład policja. To one określają sprawcę zdarzenia. Kamery były zamontowane przez bardzo krótki okres. Ich zadaniem było sprawdzenie, czy sygnalizacja świetlna działa poprawnie.
Prosta odpowiedź
Kamery zostały zdemontowane, jednak wciąż na sygnalizatorach kierowcy zobaczyć mogą wspomniane „puszki”. Okazało się, że odpowiedź jest równie prosta.
- To nie są pozostałości po kamerach - wyjaśnia Dariusz Radzimski, inspektor nadzoru ds. sygnalizacji Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.- W tych „puszkach” znajdują się detektory ruchu, działające na podczerwień. Kontrolują one natężenie ruchu na rondzie i dostosowują do niego działanie sygnalizatorów. Kamery znajdowały się obok nich i w 2002 roku zostały w całości zdemontowane.