Dla obu ekip to ostatnia szansa na wywalczenie jakiegokolwiek trofeum w tym sezonie. W lidze hiszpańskiej i Pucharze Króla wygrywała bowiem Barcelona.
Faworytem zdaje się być Real, który pod wodzą Zinedine’a Zidane’a, spisuje się ostatnio znakomicie (12 zwycięstw z rzędu, w tym na Camp Nou). W Mediolanie Real trafi jednak na wyjątkowo niewygodnego przeciwnika. Wprawdzie 2 lata temu „Królewscy” pokonali lokalnego rywala w Lizbonie w finale LM 4:1 (po dogr.), ale potem ograli go ledwie raz w 10 meczach.
- To może być trudny mecz. Atletico to drużyna z charakterem, zawzięciem, łatwo się nie podda. Wiele zależy od dyspozycji dnia. Jeśli Real trafi z formą, to niewiele drużyn jest w stanie walczyć z nim jak równy z równym - prognozuje Jerzy Dudek, były bramkarz m.in. Realu.
Starcie drużyn z jednego kraju w finale najważniejszych piłkarskich rozgrywek Starego Kontynentu nie jest niczym nowym. Tylko w XXI wieku taka sytuacja miała już miejsce 5-krotnie. Dwa razy w takim finale grał Real i kończył zwycięsko: w 2000 roku ograł Velencię 3:0, a w 2014 pokonał Atletico 4:1.