Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Derby bez stresu

Krzysztof Wypijewski
Przed niedzielnym meczem z Unibaksem Toruń (godz. 18.00) rozmawiamy z Jackiem Woźniakiem, trenerem młodzieży w Polonii.

Przed niedzielnym meczem z Unibaksem Toruń (godz. 18.00) rozmawiamy z Jackiem Woźniakiem, trenerem młodzieży w Polonii.

<!** Image 3 align=right alt="Image 193621" sub="25 sierpnia 1991 roku, Polonia - Apator 46:44. Jacek Woźniak i Per Jonsson odbierają nagrody indywidualne dla najskuteczniejszych zawodników obu drużyn [Fot.: prywatne archiwum Jacka Woźniaka]">4 kwietnia 1988 roku Polonia inaugurowała sezon meczem u siebie z Apatorem Toruń. Bydgoszczanie wygrali 58:32, a bohaterem okrzyknięto mało wówczas znanego Jacka Woźniaka, który zdobył aż 13 punktów...

W przedsezonowych treningach oraz sparingach prezentowałem dobrą formę i trener Ryszard Nieścieruk zadecydował, że pojadę w parze z Ryszardem Dołomisiewiczem. W pierwszym starcie byłem trzeci, ale cztery kolejne biegi już wygrałem. Pamiętam, że bawiłem się z rywalami. Po prostu - trzymałem się kierownicy, a motor mnie wiózł.

Wielu byłych zawodników wspomina, że pod derbami towarzyszył im większy stres. Jak było w pana przypadku?

Do derbów podchodziłem, jak do każdego innego spotkania. Nie ekscytowałem się, bo wiedziałem, że może mi to tylko zaszkodzić. O zawodach zaczynałem myśleć dopiero pół godziny przed prezentacją.

Pamiętam, jak przed spotkaniem w Toruniu w 1988 roku poszedłem na dyskotekę i wróciłem o 3 nad ranem. Przespałem się do 11 i pojechałem na derby. Sił mi jednak nie brakowało [Woźniak zdobył wówczas 8 punktów - przyp. red.]. Może dlatego, że się oszczędzałem i piłem mało piwa? Ale to był wyjątek. Generalnie starałem się nie imprezować przed zawodami.<!** reklama>

Pan się nie stresował, ale w trakcie zawodów niezdrowych emocji nie brakowało...

Zdarzały się. W 1998 roku w Toruniu Waldek Cieślewicz i Jacek Gomólski, którzy słynęli z dość ostrej jazdy, przywieźli za plecami lokalnego gwiazdora, czyli Wojciecha Żabiałowicza. Ten ostatni tak się wściekł, że w parkingu kopnął jednego z naszych w... cztery litery.

Po meczu emocje szybko jednak opadały. Na pewno nie było nienawiści między zawodnikami z Bydgoszczy i Torunia. Atmosferę bardziej podkręcali kibice.

Pamiętne dla pana były też z pewnością derby rozegrane w Bydgoszczy w 1991 roku...

To prawda. Wygraliśmy 46:44, zdobyłem 13 punktów i jako jedyny pokonałem aktualnego wówczas mistrza świata Pera Jonssona [Szwed uzbierał 17 oczek w sześciu startach - red.]. To była spora sensacja, bo w tamtych czasach stranieri rzadko w Polsce przegrywali.

Po zawodach dowiedziałem się, że jeden ze sponsorów ufundował specjalne nagrody dla dwóch najskuteczniejszych zawodników obu drużyn. Zabrałem więc Pera na swój motocykl i podjechaliśmy do maszyny startowej. Odebraliśmy reklamówki z zestawami kosmetyków. Ciekawe, co obecni żużlowcy powiedzieliby na takie nagrody [śmiech - red.].

Nie zawsze było jednak tak różowo, zdarzały się przecież panu także słabsze występy. Andrzej Koselski, były zawodnik i trener Polonii, mówił mi niedawno, że po takich meczach było mu wstyd wyjść na ulicę...

Miło na pewno nie było. Miałem to szczęście, że nigdy nie trafiłem na wulgarnych kibiców. Zawsze starałem się im wyjaśnić, dlaczego wypadłem gorzej. Klepali mnie wtedy po plecach i mówili: „W następnym meczu będzie lepiej”.

W 2010 roku rozegrano ostatnie ligowe derby na Sportowej. Polonia, której pan był trenerem, pokonała Unibax 58:32, a więc w rozmiarach, które teraz dałyby nam bonus. Ponoć zaskoczyliście wówczas torunian sposobem przygotowania nawierzchni?

Po sezonach 2008 i 2009 panowała opinia, że Polonia przygotowuje „beton” i na to nastawili się żużlowcy Unibaksu. A my spłataliśmy im psikusa. Tor był wprawdzie dość twardy, ale przed zawodami wlaliśmy w niego sporo wody. Potem, już w trakcie meczu, utrzymywaliśmy wilgoć, poprzez umiejętne roszenie polewaczką. Torunianie zupełnie się wtedy pogubili.

Teraz tak wysoko wygrać nie musimy. Wystarczy nam 52:38, bo na „Motoarenie” polegliśmy 39:51. Losy spotkania mogą zależeć od młodzieżowców Szymona Woźniaka i Mikołaja Curyły, czyli pana wychowanków...

Jeśli tor będzie taki sam, jak podczas wcześniejszych meczów ligowych, to obaj powinni objeżdżać braci Pulczyńskich. Także w walce z seniorami nie stoją na straconej pozycji. W poprzednich meczach u siebie pokazywali, że potrafią wygrywać ze starszymi zawodnikami. Liczę, że zdobędą co najmniej tyle punktów, ile w ubiegłą niedzielę we Wrocławiu [10 + 4 bonusy - przyp. red.] i walnie przyczynią się do pokonania Unibaksu.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!