Jak wylicza dziennikarz gazety – niemiecki rząd miał wiele planów, które zamierzał zrealizować podczas swojej prezydencji: chciał doprowadzić do przyjęcia ram finansowych na kolejne siedem lat oraz programu odbudowy po koronawirusie, dokonać kroków w polityce klimatycznej, przeforsować reformę agrarną w Radzie UE i Parlamencie Europejskim, wprowadzić nowe kraje członkowskie i przezwyciężyć blokadę w polityce migracyjnej.
„Z dzisiejszego punktu widzenia wydaje się, że autorzy tego planu cierpieli na manię wielkości, a za sukces należy uznać już to, że UE do końca roku nie rozpadła się” – ocenia niemiecki dziennikarz.
„Do rozbicia UE mogło dojść podczas sporu o wieloletni budżet. Do przyjęcia wieloletnich ram finansowych konieczny był czterodniowy maraton negocjacyjny w lipcu, twarde rozmowy z Parlamentem Europejskim na jesieni i dramatyczny szczyt w grudniu. W końcu udało się uchwalić pakiet o wartości 1,8 biliona euro, a także, pomimo zaciekłego oporu Węgier i Polski, mechanizm praworządności – można przeczytać tygodniku „Der Spiegel”.”
Niemiecki dziennikarz Markus Becker zwraca także uwagę na poczynania polskiego oraz węgierskiego rządu. „Trudno sobie wyobrazić większego braku solidarności” – pisze Becker. „Warszawa i Budapeszt złamały się dopiero wtedy, gdy pozostałe 25 krajów zagroziło stworzeniem pakietu przeciwko koronawirusowi bez nich (Polski i Węgier)” - dodał.
Dziennikarz stwierdził, że niemiecka prezydencja zapłaciła ogromną cenę, by zachować jedność w Unii Europejskiej, ponieważ „mechanizm praworządności został przy tym tak mocno rozwodniony, że wątpliwe jest, czy kiedykolwiek zostanie skutecznie zastosowany."
Za ogromny sukces niemieckiej prezydencji dziennikarz „Der Spiegel” uznał decyzję o redukcji do 2030 roku gazów cieplarnianych o 55 proc. zamiast o 40 proc. w porównaniu z rokiem 1990.
