https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dajcie czadu! Minutka do wejścia

Peryferia Warszawy. Zbiera się tłumek. Dochodzi godz. 19. Sobota. Dziś wieczorem 4 miliony widzów włączy telewizory, by zobaczyć transmisję na żywo programu „Mam talent”, ale nie zobaczą wszystkiego. Tylko to, co zechcą pokazać kamery.

Peryferia Warszawy. Zbiera się tłumek. Dochodzi godz. 19. Sobota. Dziś wieczorem 4 miliony widzów włączy telewizory, by zobaczyć transmisję na żywo programu „Mam talent”, ale nie zobaczą wszystkiego. Tylko to, co zechcą pokazać kamery.

<!** Image 2 align=right alt="Image 100400" sub="Po występie All Sounds Allowed
w studiu unosił się zapach spalenizny. Do finału nie przeszli. Kuba Wojewódzki zażartował, że hipermarkety budowlane będą się biły
o ich koncerty. - Odbijecie sobie na Castoramie - śmiał się brat jednego
z muzyków. / Fot. TVN/ZOOM/Cezary Piwowarski">Podjeżdżają samochody, z których wysiadają ludzie ubrani jak na imprezę. Pojawia się ambulans ratownictwa medycznego.

Blondynka z kolejki: - Ambulans? Matko moja! To już zabierają?

Niektórzy mają bilety kupione przez Internet, reszta jest na liście, którą sprawdza dziewczyna z ochrony (występujący mogli zaprosić rodzinę i znajomych).

- Do namiotu, do namiotu - kieruje ruchem ochrona.

Namiot to dechy i stelaż przykryty brezentem. W środku jest bufet, na zewnątrz dwie ubikacje typu toi-toi. Ludzie rzucają się na rum „Baccardi Breezer”, piwo w puszkach i bułki z szynką. Ale nic za darmo. Bułka kosztuje 3,50, kawa 4 złote.

<!** reklama>Jest kilkanaście minut po 19, wejście na żywo o 20.35.

Namiotowy tłum bawi się

dobrze. Małgorzata Stefańska, mama basisty z All Sounds Allowed (rockmeni z Wrocławia grający na pilarkach i wiertarkach) popija z przyjaciółką rum z butelki.

- Gdybym nie wierzyła, że wygrają, to by mnie tu nie było - mówi ze śmiechem.

Nagle zjawia się szczupła blondynka - krótka fryzura, energiczne ruchy, ubrana w skórzaną marynarkę - daje znaki, by towarzystwo pod namiotem ucichło.

<!** Image 3 align=left alt="Image 100400" sub="Komik Piotr Boruta - okrzyknięty wielkim przegranym 2. półfinału / Fot. Piotr Schutta">- Drodzy państwo! O dwudziestej wchodzicie do studia. Zostaniecie wypuszczeni dopiero o dwudziestej trzeciej. Nie będzie żadnej przerwy. Dlatego teraz trzeba się najeść, napić i zrobić siusiu. W studiu jest gorąco, radzę wziąć coś do picia.

Przed namiotem ruch coraz większy. Jedni palą papierosy, inni przytupują w kolejce do ubikacji; reszta szuka długopisów, żeby wypełnić oświadczenie - zgoda na wykorzystanie swojego wizerunku. Bez tego nie wpuszczą na plan.

- Ale się najadłam - łapie się za brzuch Agnieszka Niedziałek, 17-latka z Sulejówka, właścicielka latającego owczarka border colie. Piesek jest drobny i ruchliwy, gdy uklęknąć przy nim zaczyna lizać po twarzy i rękach.

- Spoko, luz. On to wszystko robi na treningach, bo startujemy w zawodach dog frisbee. Ja też spoko. Gdybym liczyła na jakąś karierę, to może bym się spinała. No, lecę, bo zaraz mnie pogonią - rzuca dziewczyna.

Przed głównym wejściem ochroniarz pilnuje, by nikt niepowołany nie wdarł się do baru - jest tylko dla uczestników, ich bliskich gości i ludzi z ekipy, resztę wykidajło przegania do namiotu. Skąpo ubrane dwie dziewczyny z Nasty Ladies wyskakują na papierosa. W kurteczkach zarzuconych na ramiona pospiesznie zaciągają się dymem. Wejdą na scenę jako pierwsze

- Idziemy na pierwszy ogień. Dajemy czadu. Dziś robimy show, ale jak dostaniemy się do finału, to pokażemy się z innej strony. Mamy materiał na płytę - Estera Maruszewska, energetyczna frontmenka grupy wyrzuca słowa jak z karabinu.

<!** Image 4 align=right alt="Image 100400" sub="Drugi półfinał wygrała małomówna i gibka Magda Staszewska / Fot. TVN/ZOOM/Cezary Piwowarski">Widownia wchodzi do studia z boku. Wpuszczają grupkami po kilkanaście osób. Dochodzi dwudziesta. Koniec żartów. Za pół godziny kilka milionów Polaków przełączy kanał, by zobaczyć kto ma talent.

- Butelek wnosić nie wolno - zagradza drogę ochroniarz.

- Jak to? W bufecie kazali picie kupować - burzą się ludzie.

- Tam mają swój interes, a my tu mamy swój interes - nie ustępuje ochroniarz.

W studiu gorąco. I ciasno. Z ledwością mieści się tu około dwustu widzów. Nad głową chmary reflektorów podczepionych pod sufit. Pod nogami plątanina kabli. Trzeba uważać, żeby na coś nie nadepnąć. Każdy siada na wyznaczonym miejscu. Nagle przez zgiełk przebija się męski głos.

- Szybciutko moi drodzy, bo musimy jeszcze próbę zrobić. Do rozpoczęcia programu 15 minut. Nazywam się Gustaw i jestem kierownikiem planu. Tu stoję, na środku sceny - mówi młody mężczyzna w słuchawkach na uszach. Stanowczo odradza wrzucanie maskotek na scenę. - Bo wpadną do wyrzutni i zostaną z nich trociny. Wyrzutnie są do efektów pirotechnicznych. Ale nie bójcie się. Wszystko jest pod kontrolą. Ci, którzy siedzą przy samej scenie, proszę nie wstawajcie. Cokolwiek by się nie działo, choćby się waliło i paliło moi drodzy, nie wstajemy.

Do Gustawa dołącza kobiecy głos. - Tu stoję, halo, pod tym ramieniem kamery. Będę wam dawała znaki, kiedy macie klaskać, a kiedy wstawać, aż mnie kamera nie powali. Jeśli przyjdzie wam do głowy, żeby zrobić coś spontanicznego, to się nie krępujcie. Dajcie z siebie wszystko. Ten wieczór jest też dla was. Jesteście w najlepszym programie rozrywkowym w tym kraju - woła dziewczyna w fioletowej koszulce. Ma na imię Justyna. - Zerkajcie na mnie czasem - przypomina.

Zaczyna się

próba wejścia jurorów

z udziałem widowni. Gustaw udaje Marcina Prokopa. Ludzie wybuchają śmiechem. Justyna wrzeszczy, żeby klaskać i robić tumult: - Głośniej, głośniej!

Próba wychodzi dobrze. Kamerzyści każą tylko pochować między nogi torebki i butelki, bo znajdą się na wizji. Justyna nie przestaje gadać. Podnosi rękę - publika wstaje, klaszcze - ludzie to samo.

<!** Image 5 align=left alt="Image 100400" sub="W przerwach na reklamę swoje „pięć minut” mieli fotoreporterzy. Jak zawsze swobodny Kuba Wojewódzki robił miny na zawołanie / Fot. Piotr Schutta">- I uwaga. Minutka moi drodzy. Justyna włóż słuchawkę do ucha. Czy słyszysz wóz? - to Gustaw. Kiedy nadchodzi dziesiąta sekunda do wejścia, mężczyzna zaczyna odliczanie, jak przy starcie rakiety kosmicznej. Dziesięć, dziewięć... pięć...

trzy, dwa, jeden!

Na ekranie znajdującym się na scenie widać teraz to, co oglądają w tej samej chwili ludzie przed telewizorami. Streszczenie poprzedniego odcinka, wypowiedzi jurorów, sylwetki dzisiejszych uczestników. Wreszcie wchodzimy na żywo. Wkraczają jurorzy. Po kolei. Pierwsza z dumnie podniesionym czołem Małgorzata Foremniak w zjawiskowej sukieneczce lilaróż. Tłum wiwatuje na stojąco.

Justyna szaleje. Podskakuje jak piłeczka i klaszcze (pod koniec programu będzie masować piekące dłonie). Potem wszystko według ustalonego scenariusza. Zapowiedź Prokopa i Hołowni, występ, ocena jurorów, pauza na reklamę. W przerwach fotoreporterzy wyskakują ze swojego sektora i oblegają jurorów. Kuba Wojewódzki wykrzywia błazeńsko twarz, dziennikarze się cieszą. Agnieszka Chylińska cały czas spięta. Po pierwszym odcinku na żywo w Internecie ukazało się jej zdjęcie, z którego nie była zadowolona.

- Uwaga! Dwie minutki do końca reklamy. Pamiętajcie, że ma być megaaplauz - zachęcają Gustaw i Justyna.

Podczas jednej z przerw dochodzi do spięcia między fotoreporterami. Jeden z nich wyciąga jurorów na schody, innemu się to nie podoba (wszyscy będą mieli takie samo ujęcie). Krzyczą do Chylińskiej, Foremniak i Wojewódzkiego: - Tutaj, tutaj, troszeczkę w prawo, troszeczkę w lewo.

- Chłopaki nie depczcie po torze kamery - denerwują się ludzie z ekipy technicznej.

Ale prawdziwe nerwy są podczas występu Piotra Boruty. Pianino, które miało przygrywać aktorowi, brzęczy i milknie. Ten, niezrażony zaczyna śpiewać. W tym czasie ktoś z ekipy produkcyjnej wpada na scenę i rzuca się pod pianino. Grzebie coś przy wtykach, ale nic to nie daje. W telewizji tego nie widać. Justyna stoi z otwartymi ustami i nie wie co robić. Brzuchomówca ratuje występ, śpiewając a cappella, co jednak nie wychodzi mu najlepiej. Potem Wojewódzki komplementuje Borutę: - Jesteś złodziejem emocji.

Dziewczynka z zespołem Downa (fanka Piotra Boruty), siedząca w jednym z górnych rzędów, ma dość: - Gorąco jak w piekle. Wujek masz wodę? Ale chyba się zagotowała co?

Fotoreporterzy ziewają, Justyna woła, żeby dać więcej czadu, publika wyje, ale anemicznie. Adam z ekipy opiera 13-kilogramową kamerę o udo, a potem kuca. Też chciałby już kończyć. Gustaw informuje o ostatniej przerwie technicznej. Ta będzie najdłuższa, bo trzeba policzyć SMS-y.

Przed 23 koniec. Teraz

czas dla publiki.

Każdy chce mieć zdjęcie w fotelu jurora. Niektórzy przyciskają hałaśliwy brzęczek. Błyskają flesze. Paulina Lenda i Magda Staszewska pozują na scenie. - W lewo, Paulina! Magda w prawo, jeszcze troszeczkę. Tutaj! Super, super - uwijają się fortoreporterzy.

- Zmęczona? - dziennikarz pyta 10-letnią Magdę, nazywaną dziewczynką z gumy.

- Troszeczkę - mówi mała po dłuższej chwili. Ożywia sie dopiero przy rozmowie o grach komputerowych. Okazuje się, że jej jedyna rozrywka to wirtualna rodzina „Simsów”.

Do 15-letniej Pauliny Lendy podchodzi fanka, prosi o autograf.

- No bez przesady - młoda wokalistka jest skrępowana. Marzy o dawaniu koncertów i wydawaniu płyt. Ale już poczuła gorycz sławy. Złośliwe komentarze internatów na temat jej dojrzałego głosu i urody najbardziej dotknęły rodziców. - Ojciec to przeżył najbardziej.

Godzinę przed północą studio jest puste. Ostatni wychodzą technicy. Kamery stygną. Kable poczekają w walizkach do następnej soboty.

Mam talent

Wart 100 tysięcy euro

Na castingi do polskiej edycji programu „Mam talent” zgłosiło się ok. 4000 osób. Wokaliści, tancerze, akrobaci, chóry, orkiestry dęte, treserzy zwierząt, parodyści, iluzjoniści i niezliczona rzesza dziwaków. Przesłuchania odbyły się w 5 miastach Polski. Do półfinałów dostało się 40 osób, które podzielono na 5 grup. Z każdego występu ósemki półfinalistów TVN realizuje program na żywo. Do finału przechodzą po 2 osoby. Zwycięzca otrzyma 100 tys. euro.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski