A może opierają się wyłącznie na opiniach innych i strasznych historiach przeczytanych w internecie? Jeśli tak, to o wiele za mało.
Jak się okazuje, ludzie spod sztandaru „Ratujmy maluchy” mają wielu zwolenników również w Toruniu. Przekazują wizję szkoły, która jest wroga wobec dziecka i czyhająca, by zrobić mu krzywdę.
To jest bardzo dalekie od prawdy. Podobnie jak raport o stanie polskich podstawówek, w którym znalazły się też toruńskie. Żadne z opisywanych tam uchybień nie potwierdziło się.
Rozumiem rodziców, którzy chcą, by psycholodzy i pedagodzy przebadali ich dziecko, nim pójdzie do szkoły. W końcu to oni najlepiej wiedzą, na ile ich 6-latek jest samodzielny, sprawny i komunikatywny. Czy jest gotowy na szkołę, niech odpowiedzą specjaliści.
Nie powinno być jednak tak, że rodzic domaga się opinii będącej przepustką do odroczenia tylko dlatego, że jest przeciwny reformie oświaty.