Dziś Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy, na podstawie materiałów, które dostarczyć ma bydgoska policja, zadecyduje, czy wszcząć postępowanie w sprawie łapówki w centrali ZUS i fałszywego zgłoszenia przestępstwa, czy też je umorzyć.
Na razie głową za całe zamieszanie zapłacił dyrektor bydgoskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Krzysztof Bułkowski.
- Mogę potwierdzić informację, że dnia 22 września dyrektor Krzysztof Bułkowski został odwołany. Na jego miejsce powołano pełniącego obowiązki dyrektora pana Mariusza Jaroniewskiego - przekazała „Expressowi” Krystyna Michałek, rzecznik ZUS w Bydgoszczy.
Mariusz Jaroniewski pełnił dotąd funkcję kierownika inspektoratu Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w Gnieźnie.
PRZECZYTAJ:Zawirowania w ZUS-ie [KOMENTARZ]
Krzysztof Bułkowski miał nagrać rozmowę z wiceprezesem ZUS Marcinem Wojewódką, podczas której ten miał złożyć mu propozycję korupcyjną (otrzymania lepszego stanowiska w centrali w zamian za dobrowolne opuszczenie fotela dyrektora). Na tej podstawie został on szybko zatrzymany przez bydgoską policję, ale równie szybko został zwolniony. Niedługo później sam wiceprezes ZUS złożył doniesienie o „fałszywym zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa” przez Krzysztofa Bułko- wskiego.
Panu już dziękujemy
Centrala ZUS nie czekała na werdykt prokuratury, tylko odwołała dyrektora ze stanowiska, wydając również stosowne oświadczenie.
Czytamy w nim m.in., że „działania Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy związane z zatrzymaniem wiceprezesa ZUS Marcina Wojewódki nie zostały zatwierdzone przez prokuratora, co doprowadziło do natychmiastowego zwolnienia członka kierownictwa ZUS bez przedstawienia zarzutów. Marcin Wojewódka poinformował prokuraturę o fałszywym zawiadomieniu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, które stało się powodem podjęcia względem wiceprezesa ZUS środków przymusu. W ocenie ekspertów prawnych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, podjęte przez KMP środki działania były pochopne i nieadekwatne do sytuacji”.
Nie nasza inicjatywa
To oświadczenie „wywołało do tablicy” rzeczniczkę policji, Monikę Chlebicz, która przesłała do mediów dementi.
- Informuję, że funkcjonariusze wykonywali czynności w związku ze złożonym zawiadomieniem o przestępstwie, a nie z własnej inicjatywy. Doprowadzenie do jednostki policji osoby wskazanej w zawiadomieniu o przestępstwie poprzedzone było konsultacjami z kierownictwem Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe i nie wiązało się z osadzeniem w „policyjnym areszcie”.